Nie ma dokładnych danych dotyczących liczby Polaków mieszkających w Londynie, a już na pewno nie wiadomo, ilu polskich artystów mieszka w tym jednym z największych miast świata. Można im tylko pozazdrościć, bo znajdują się w artystycznym epicentrum. Londyn jest bowiem, obok Berlina, europejską stolicą sztuki i to tutaj właśnie organizuje się najbardziej prestiżowe wystawy, konferencje i targi. (Notabene już 14 października rozpocznie się jeden z ważniejszych targów sztuki na świecie Frieze Art Fair.) Samo wyjście na ulicę inspiruje, nie mówiąc już o tym, że wiele można się nauczyć podczas odwiedzania rozmaitych galerii. Co więcej, istnieje tu możliwość zobaczenia sztuki z całego świata, nie ruszając się z jednego miasta. Niezmiernie często wystawia się w Londynie ogromne narodowe przeglądy, m.in. indyjskie, chińskie, arabskie. Mieliśmy także Polska!Year, który pokazał sztukę polską na wysokim poziomie, znajdującą się w czołówce zainteresowań ekspertów z całego świata.
Co jednak z artystami, którzy nie odnieśli tak spektakularnego międzynarodowego sukcesu? Do nich należy samoorganizowanie się, czyli zrzeszanie się w nieformalne grupy, tworzenie małych galerii w starych magazynach, barakach, garażach czy nawet kościołach, oraz organizowanie wystaw własnym sumptem. To oni właśnie powodują, że Londyn jest tak barwnym i pełnym życia miejscem. Te małe skupiska są właśnie idealnym inkubatorem dla oryginalnych idei i nowych zjawisk artystycznych. Często powstają spontanicznie i działają w oparciu o entuzjazm i w dużej mierze dzięki bezinteresownemu poświęceniu się kilku lub kilkunastu osób zaangażowanych we wspólną sprawę.
Doczekaliśmy się w Londynie także polskiej nieformalnej i niekomercyjnej inicjatywy społeczno-kulturalnej! Już drugi rok z rzędu odbyła się ARTeria, czyli Festiwal Polskiej Sztuki. Inicjatywa wyszła ze strony „Nowego Czasu”, który już wcześniej, bo w kwietniu 2009 roku, zorganizował pokaz polskiej sztuki w Nolias Gallery przy Old Kent Road. Tam Teresa Bazarnik z „Nowego Czasu” spotkała ojca Raya, proboszcza kościoła St George the Martyr, który zachwycony wystawą zaproponował przeniesienie jej do nowo oddanych po trzyletnim remoncie krypt swojego kościoła. W Nolias Gallery wystawiało dziewięciu polskich artystów – rezydentów Southwark. Kiedy zdecydowano się pokazać wystawę w dużych kryptach kościoła – artystów było już dwudziestu. I tak samoistnie narodziła się
ARTeria. Pierwsza edycja wystawy połączonej z koncertami cieszyła się ogromną popularnością, dlatego zawitała do kościoła St George the Martyr w Borough kolejny raz. – Zaraz po zamknięciu pierwszej ARTerii ojciec Ray wysłał mi mail ze słowami: This association between St George’s and the Polish artists is very important, and we must do all we can to establish and secure it – wspomina początki Teresa Bazarnik. – Teraz to już tradycja – mamy zarezerwowany termin na następny rok! – dodaje.
Gdy usłyszałam o wystawie w kościele, nie byłam przekonana do tego pomysłu. Nie lubię łączenia sztuki i religii, tak samo jak polityki i religii. Polacy zresztą, ku zgrozie znakomitej części agnostyków i ateistów, już wystarczająco mocno są kojarzeni na Zachodzie z wojującymi z liberalną myślą maniakalnymi katolikami. Moje wątpliwości rozwiały się po przekroczeniu progu galerii. Krypty anglikańskiego St George the Martyr przypominają typowy white cube. Popijając wernisażowe winko odnosi się wrażenie, że jest się w neutralnej przestrzeni galeryjnej. Nie mogę jednak tak łatwo odejść od powyższego wątku, jako że wystawy w kościele mają w Polsce znaczącą tradycję zrodzoną w latach osiemdziesiątych ubiegłego wieku. Wtedy często jedyną przestrzenią wolności były przykościelne galerie. W tym nurcie sztuki owych lat osiemdziesiątych, pełnym powagi i ważkich narodowo-chrześcijańskich treści, nie było miejsca na ironię i bluźnierstwa. Sztuka pokazanych na wystawie artystów tego nurtu wkraczała w codzienne życie, podejmowała polemikę z narodowymi symbolami, odwoływała się do rozumienia Biblii i chrześcijaństwa.
Grupa skupiona wokół ARTerii na szczęście nie musi walczyć z zastaną rzeczywistością (mimo że mogłaby). Artyści włączeni w wystawę wywodzą się z różnych środowisk, dzieli ich także różnica pokoleń. Niektórzy z nich są w Anglii od wielu lat, inni przyjechali już po 2004 roku. Mimo owych różnic zadziwia spójność pokazanych na wystawie prac, utrzymanych w duchu różnych form modernizmu. Można było tam zobaczyć bowiem dużą dawkę malarstwa, kilka przykładów zgeometryzowanej figuracji (Agnieszka Handzel-Kordaczka, Paweł Wąsek), abstrakcji lirycznej (Maria Kaleta, Carolina Khouri, Paweł Kordaczka, Ania Pieniążek) oraz geometrycznej (Tomasz Stando). Wielu artystów, nie tylko starszego, ale także młodszego pokolenia ma podobne poglądy estetyczne. Znacząca część zaprezentowanych prac nie wyszła daleko poza eksperymenty formalne i powiela tendencje powstałe w pierwszej ćwierci XX wieku. Obrazy Konrada Grabowskiego na przykład czerpią bezpośrednią inspirację z twórczości jednego z ważniejszych polskich artystów przełomu wieków, zmarłego w 1932 roku, Tadeusza Makowskiego. W wystawie wzięli udział także niektórzy członkowie nieformalnej, tworzącej w duchu modernizmu, grupy artystycznej Page 6 (Wojciech Sobczyński, Paweł Wąsek, Agnieszka Handzel-Kordaczka, Paweł Kordaczka). Zagościła tam również tradycyjna rzeźba dzięki Danucie Sołowiej oraz ceramika Joanny Szwej-Hawkin.
Producenci projektu, redakcja „Nowego Czasu”, zaprosili do kuratorowania wystawy jednego z jej artystów, Tomasza Standę, który woli nazywać się komisarzem. Postanowił on zadać każdemu artyście pytanie, czym jest sztuka i kim jest artysta? Odpowiedzi stały się osią wystawy, której motto zostało wzięte z Oskara Wilde’a:
„Artysta jest twórcą piękna… Możemy komuś wybaczyć, że stwarza coś użytecznego, dopóki dzieła swego nie podziwia. Jedynym usprawiedliwieniem dla człowieka, który stwarza coś bezużytecznego, jest wielki podziw dla swego dzieła”. Definicje sztuki i artysty zaproponowane przez członków pokazu można znaleźć w katalogu. Przekonujemy się, jak bardzo zakorzenione w tradycji są poglądy większości zaproszonych twórców. Ich przekonania co do statusu sztuki i artysty kultywują pojęcie sztuki jako piękna oraz romantyczną wizję artysty jako jednostki wyjątkowej. Konrad Grabowski pisze: „Artysta to ktoś, kto jest w stanie znaleźć piękno w codziennych przedmiotach i sytuacjach i jednocześnie jest w stanie wybrać, którą ich część zaprezentować w swojej sztuce...”. Maria Kaleta twierdzi zaś, że „sztuka jest wytwarzana dzięki technice udoskonalanej przez całe życie”. Znalazło się jednak na wystawie także kilka prac, które świadczą o tym, iż polskie środowisko artystyczne jest świadome skomplikowanej drogi, którą przeszła sztuka od Duchampa przez Beyusa aż po Barneya czy Hirsta. Przecież artyści w XX wieku w przeróżny sposób udowadniali, że sztuka nie musi być piękna. Może być brzydka, transgresyjna, szokująca, konceptualna, a nawet użyteczna. Prace wykraczające poza tradycyjne myślenie o sztuce, nadal jednak skupiające się na eksperymentach formalnych, to instalacje Elżbiety Chojak-Myśko czy Beaty Kozłowskiej. Interesujące były dla mnie prace fotograficzne (Ryszard Szydło, Marek Borysewicz), zwłaszcza reportaż fotograficzny z zakładu fryzjerskiego Elżbiety Piekacz. Fotografie skupiające się na szczególe oraz portrety staruszków doskonale przeniosły ulotną, bliską wyginięcia atmosferę tradycyjnego zakładu fryzjerskiego dla mężczyzn. Spodobały mi się także rysunki Agnieszki Stando oraz pełen humoru, nieco absurdalny stół/instalacja Basi Lautman.
Znaczące jest, że artyści ARTerii w przeważającej części kultywują tradycyjne spojrzenie na sztukę. Zastanawia mnie, jak to możliwe, skoro Londyn jest miastem, w którym człowiek jest bombardowany najnowszymi trendami w każdej dziedzinie. Jestem zwolenniczką innego rodzaju sztuki, który jest bardziej zakorzeniony w kontekście, a szczególnie w sytuacji społeczno-politycznej. Wolałabym zatem zobaczyć na wystawie innych artystów, których praktyka jest oparta bardziej na teorii, a także na tym, co nas otacza. Podziwiam natomiast zapał do tworzenia i do życia ze sztuką wszystkich biorących w wystawie artystów. Cieszę się, że polskie środowisko artystyczne się konsoliduje i jest zdolne do bezinteresownej pracy we wspólnym celu. Takie właśnie inicjatywy są ożywcze i zmuszają inne kreatywne jednostki do działania oraz myślenia. Już czekam na kolejną edycję ARTerii, a spory dotyczące sztuki niech tylko wyjdą nam na dobre. Zresztą spory te nie są zjawiskiem nowym, bo różne kuriozalne polemiki odnajdujemy w historii. Leonardo da Vinci pisał: „Malarstwo jest doskonalsze i przewyższa muzykę, gdyż nie umiera ono bezpośrednio po swym powstaniu, jak to czyni nieszczęsna muzyka”. Leonardo uważał także, że malarstwo przewyższa rzeźbę i za przykład podawał malarza, który wykonuje swe dzieła z większym wysiłkiem umysłowym, a nieszczęsny rzeźbiarz musi pracować fizycznie. W swoim „Traktacie o malarstwie” umieścił złośliwą uwagę skierowaną do swojego rywala Michała Anioła: „[rzeźbiarz] z twarzą powalaną i cały umęczony pyłem marmuru wygląda jak piekarz, [...] całkiem inaczej jest z malarzem, ponieważ porządnie odziany siedzi on bardzo wygodnie przed swym dziełem i wodzi leciutkim pędzlem, kładąc piękne kolory”. Możliwe, że obecny spór także zostanie kiedyś uznany za kuriozalny, czego wszystkim artystom ARTerii życzę.
Roma Piotrowska
___________________________________________________________________________
For over a year now ARTeria has been staging events celebrating the work and achievements of Polish artists resident in the UK and to showcase the work of undiscovered talent. We seek to introduce Polish culture to a wider audience and show what London’s Poles have to offer the communities they inhabit, with exhibitions of artwork, poetry and music.
ARTeria has been drawing the public eye, flourishing with creative energy on the social scene in South London especially, since their first event a year ago. Since then the festival, organised by London based Polish newspaper Nowy Czas, has been promoting cultural exchange and stimulating a social dialogue between a new generation of Polish artists, musicians, writers and intellectuals from different regions of Poland, now united in London.
ARTeria provides an extremely vibrant platform on a grand scale for a creative community based in the city. Poles living in London enter into a process of re-discovering their new identity in this diverse multicultural environment, and have a tremendously positive impact on London’s communities through integration and social happenings.
Thursday, 9 September 7pm
Opening night
Concert: Maciek Pysz (guitar), Asaf Sirkis (percussion), Mao Yamada (double bass)
Art exhibition:
Marek Borysiewicz, Elzbieta Chojak, Konrad Grabowski, Agnieszka Handzel-Kordaczka, Maria Kaleta, Karolina Khouri, Paweł Kordaczka, Beata Kozłowska, Basia Lautman, Elżbieta Piekacz, Anna Pieniążek, Olga Sienko, Wojciech Sobczyński, Danuta Sołowiej, Agnieszka Stando, Tomasz Stando, Joanna Szwej-Howkin, Ryszard Szydło, Paweł Wąsek
Friday, 10 September
Exhibition open from 1pm till 10.00 pm
Live music from 7.00pm
Groove Razors – Tomasz Żyrmont Quartet
Aleksandra Kwaśniewska (vocal) & Boglarka Gerstner (keyboard)
Aneta Barcik (vocal) & Dhevdhas Nair
Jacob Show – our special guest, south London based artist and recent BBC new talent playing alternative folk/pop
Saturday, 11 September 2009
Exhibition open from 1pm till 10.00 pm
Live music from 7.00 pm
Monika Lidke (vocal), Maciek Pysz (guitar)
Dominika Zachman (vocal), Oli Arlotto (sax), Yuji Wada (double bass)
Roman Iwanowicz & his band
|