Wenecja, leżąca w basenie Morza Śródziemnego, czasy swojej świetności ma już za sobą, ale przyzwyczajona do bogactwa i wystawnego trybu życia nadal przyciąga i intryguje tysiące turystów.
Karnawałowy obraz Wenecji podsuwa nam sugestię, że wszystko co z nią jest związane, w tym jedzenie, musi być wykwintne i świąteczne. Kuchnia wenecka w dużej mierze opiera się na rybach i owocach morza, śledzie w tamtych wodach nie występują. Natomiast znajdziemy tam wszystko to, co dla nas brzmi egzotycznie: ośmiornice duże i małe, wszelkiej maści małże i inne owoce morza, sardynki czy ryby nie występujące w Morzu Bałtyckim, takie jak monkfish (żabnica, inaczej zwana diabłem morskim), red snapper (lutjanus). Bardzo popularną rybą w tym regionie są sardynki. Są ze śledziami bliskimi krewniakami i należą do tej samej rodziny, a nazwa sardynki pochodzi od wyspy Sardynia, gdzie tychże rybek jest bez liku. Ponieważ wciąż jednak przebywam na świątecznym urlopie w Polsce, podam przepis na łatwą do przygotowania sałatkę śledziową. Bazując na podanej poniżej proporcji ilość sałatki powinna wystarczyć dla czterech osób jako starter lub zakąska. Łatwo jest więc przeliczyć ile potrzebujemy składników, jeżeli planujemy większą liczbę gości. 1 duży filet śledzia marynowanego, 1 puszka groszku konserwowego, 1 jabłko, 2 małe ziemniaki sałatkowe, majonez i jogurt naturalny, sól i pieprz do smaku. Chleb tostowy biały lub ciemny. Wszystkie składniki kroimy w niedużą kostkę. Majonez mieszamy z jogurtem naturalnym w stosunku 2:1 i doprawiamy solą i pieprzem. Chleb zapiekamy w tosterze, a gotowe tosty przekrawamy na pół.
Wracając do kuchni weneckiej – wcale nie dziwi fakt, że ryby królują w menu weneckich restauracji i barów. Oczywiście nie brakuje też potraw z przeróżnych mięs i typowo jarskich dań, ale ryby to numer jeden. I choć wspomnieliśmy, że gatunkowo są one inne, niż te wyławaine z Bałtyku, ale sposób przyrządzania jest bardzo podobny i można być zaskoczonym jak dużo potraw rybnych jest smażonych i podawanych w bardzo prosty sposób. Jedno, co jest ważne – ryby i owoce morza muszą być pierwszej świeżości. Sarde In Saor – sardynki w marynacie przypominają polskie śledzie marynowane.
W obydwu przepisach ryby smaży się obtoczone w mące, podsmaża cebulę, polewa octową zalewą i cierpliwie czeka, jeżeli nie kilka dni to chociaż kilka godzin. Rodzynki czy orzeszki piniowe można dołączyć jako dodatek. Przepis ten można również wykorzystać do przyrządzenia krewetek czy langusty, trochę droższej, ale jakże miłej dla podniebienia wersji tego dania.
Natychmiast trzeba też dodać, że Wenecja jako część Włoch dzieli podobne tradycje kulinarne z innymi regionami tego kraju. Nie zabraknie tam więc przeróżnych dań z makaronem we wszelkiej postaci, różnych odmian risotto, gnocci czy polenty. I jak zawsze uwieńczeniem posiłku będą desery, wśród których nie może zabraknąć tiramisu czy zabaione. To ostatnie tradycyjnie było podawane nowożeńcom, by dodać im sił na noc poślubną.
Osobnym rozdziałem w lokalnym menu będą kanapki i przekąski zwane cicchetti. Raczej mało znane, a odpowiadające hiszpańskim tapas. Ale o nich opowiem w następnym numerze. Na zakończenie tego odcinka wspomnę jeszcze o alkoholach. Najpopularniejszy w Wenecji było i jest prosecco, czyli włoski odpowiednik szampana. Pity osobno lub jako składnik wielu drinków. Jednym z najpopularniejszych zaś koktajlów będzie spritz. I można powiedzieć, że odmian tego napoju jest tyle, co samych Wenecjan. Na tegoroczne bale karnawałowe proponuję jednak poniższą kombinację. Prosecco z wodą sodową na kostkach lodu, przystrojone plasterkiem pomarańczy i zieloną oliwką, z dodatkiem campari (ziołowy wermut) albo aperolu w ilości 60ml na każdy kieliszek. Taki drink powinien być miłym dodatkiem do karnawałowej zabawy. Prosecco jest też wdzięcznym alkoholem w łączeniu z różnymi owocami. I nie chodzi tutaj tylko o truskawki, ale brzoskwinie czy bardziej egzotyczne owoce, takie jak granaty.
Generalnie zasada jest jedna i prosta. Wybrane owoce przetwarza się w puree, jeżeli posiadają one pestki lub nasiona należy dodatkowo przepuścić je przez drobne sitko. Zależnie od owoców możemy dodać odrobinę cukru lub soku z cytryny, by poprawić smak. I tak dla przykładu drink zwany bellini to prosecco wzbogacone o puree z brzoskwiń i przybrane świeżymi malinami (1malina na kieliszek, 150 g brzoskwiniowego puree i 240 ml alkoholu na 2 porcje). Wszystkim Czytelnikom Nowego Czasu życzę szampańskiej zabawy na karnawałowych balach i powodzenia w 2010!!!
Mikołaj Hęciak
|