Kiedy byłem w czasie Bożego Narodzenia w Polsce, usłyszałem w radiu, że ekolodzy postanowili bardziej czynnie zaprotestować przeciw, jak twierdzą, krwawym świętom i wywrzeć nacisk, by zaniechać handlu żywym karpiem. Trzeba od razu przyznać im rację, że karp, jak każde inne zwierzę, powinien mieć godne warunki zarówno podczas hodowli, jak i uboju. I tutaj chwała wszystkim wojującym ekologom. Natomiast, czy od razu trzeba żądać zakazu nie tylko handlu, ale i nawoływać do zaniechania tradycji? I kto na tym straci najbardziej? Może ci krwiożerczy sprzedawcy żywych karpi stracą pracę, a ich miejsce wnet zajmą przedsiębiorcy, którzy zamiast żywego karpia, stosunkowo taniego, podadzą gotowego, na tackach, pociętego w dzwonki, może nawet bez ości? W cenie kilku karpi oczywiście. A karp i tak łypnie na to okiem i swoje pomyśli o kraju nad Wisłą.
Skoro nie karpie nam jeść przypadnie, to co? Tutaj musimy się dobrze zastanowić i powinniśmy to robić za każdym razem, zanim udamy się na zakupy. Jak podają media, 700 tys. jaj kurzych jest wyrzucanych przez nas codziennie do kosza. Dość duża liczba, prawda? Ale w porównaniu z pomidorami to pestka, podobno 2,8 mln pomidorów wyrzuca się w Wielkiej Brytanii każdego dnia. W zeszłym roku koszty żywności wzrosły o 27 proc. i aż strach pomyśleć, jak to będzie w tym roku (pod uwagę wzięto 24 najbardziej podstawowe produkty, takie jak: mleko, jajka, chleb, warzywa, ryż, makaron, mięso, herbata itp.) Wyliczono też, że przeciętna rodzina w Wielkiej Brytanii w ostatnim roku wyrzuciła do kosza 610 funtów w postaci zmarnowanych produktów żywnościowych. Powinno to dać nam do myślenia, nawet jeżeli nie jesteśmy przeciętną rodziną angielską.
Żyjemy w dobie rozpasanego konsumpcjonizmu i jesteśmy narażeni na niepotrzebne zakupy żywnościowe. Możemy jednak w dużym stopniu temu zapobiegać. A wiadomo, lepiej zapobiegać niż leczyć, a w tym przypadku lepiej zapobiegać niż wyrzucać pieniądze do kosza. Pierwszym pomocnym krokiem może okazać się planowanie zakupów. Przed wyjściem do sklepu warto sporządzić listę zakupów i trzymać się jej dość stanowczo. Głównym celem takiej listy jest ochrona nas, czyli konsumenta, w tym przypadku przed sobą samym, tzn. przed nadmiernym wydawaniem pieniędzy i zbędnymi zakupami. Różnorodne promocje wyglądają zawsze atrakcyjnie tylko na pierwszy rzut oka. Prosty zabieg w postaci listy skróci też sam czas zakupów, bo nie musimy już zastanawiać się, co jeszcze dokupić lub co ciekawego jest w ofercie, tylko od razu kierować się do odpowiednich półek. Specjaliści od domowych finansów radzą też, by nie zabierać karty płatniczej, ale gotówkę ? nie wydamy więcej niż mamy w portfelu.
Wszyscy znamy siłę przyzwyczajenia, ale w obecnym czasie może warto poszukać nowych miejsc na zakupy. Z jednej strony możemy znaleźć tańsze alternatywy, z drugiej produkty o lepszej jakości. Robienie zakupów przez internet może też zaoszczędzić nam trochę czasu, a i gotówki, jeżeli sprawdzimy dostępne oferty i zamówimy tylko to, co jest nam niezbędne. Zastanówmy się też, czy markowe produkty z ładnymi nalepkami proponują aż taką wysoką jakość, która usprawiedliwia ich wyższą cenę. A może się okazać, że produkt ten sam, a tylko nalepki różne? Również kupowanie większych ilości (ale w sposób przemyślany) może obniżyć nasze wydatki. Gotując więcej i zamrażając możemy zaoszczędzić nie tylko pieniądze, ale czas i energię. Również przyrządzanie posiłków w domu zamiast podgrzewanie gotowych dań (ready meals) może zatrzymać trochę gotówki w naszych kieszeniach.
W obliczu nieciekawej sytuacji ekonomicznej na Wyspach, Waitrose zanotował wzrost sprzedaży produktów gospodarstwa domowego: garnków, naczyń i całych zastaw, z obrusami i dodatkami. Dlaczego? Mieszkańcy Wyspy zaczynają więcej gotować!!! Gotujmy więc razem z nimi. Dzisiaj prosty, angielski i współczesny przepis z rybą w roli głównej. Czy zamiast karpia może być tuńczyk?
Tuna pasta bake
Dla 4 osób potrzebujemy
- 200-250g makaronu (świderki, rurki lub kolanka)
- 300-350g pieczarek
- 100ml mleka
- 1-2 łyżki mąki ziemniaczanej
- 2 puszki tuńczyka w zalewie (in brine)
- 1 cebulę
- 1 czerwoną paprykę
- 1 pęczek zielonej pietruszki
- 120g tartego sera cheddar
- sól i pieprz do smaku.
- dodatkowo odrobina chilli oraz puszka kukurydzy
Cebulę i paprykę kroimy w kostkę. Pieczarki gotujemy w 600ml wody z dwoma kostkami rosołu grzybowego. Gotujemy około 15 minut. Następnie miksujemy jak zupę-krem. Dodajemy cebulę i paprykę. Gotujemy jeszcze pięć minut. Jeżeli całość jest za wodnista, możemy dodać trochę mąki ziemniaczanej, by uzyskać zawiesistość. Po dodaniu mąki zagotowujemy zupę jeszcze raz. W międzyczasie podgotowujemy makaron, ale o dwie minuty krócej niż normalnie. Rybę i makaron układamy w naczyniu żaroodpornym. Zalewamy zupą grzybową. Posypujemy natką z pietruszki według uznania. Można dodać jeszcze kukurydzę. Po wierzchu posypujemy serem i zapiekamy w piekarniku przez 30-40 minut w temperaturze 1900C. Raz przygotowaną zapiekankę możemy ostudzić i pozostawić w lodówce gotową do zapieczenia następnego dnia. Najprostsza sałatka z pomidorów z cebulką będzie doskonałym uzupełnieniem tego dania.
Mikołaj Hęciak
|