Przed wtorkiem jest jeszcze poniedziałek, zwany Shrove Monday, a także Collop Monday. Otóż collop czy collops odnosi się do potrawy lub potraw spożywanych w ten dzień. Chodzi o uroczystą kolację, podczas której podawano mięsa pokrojone w plastry, w niektórych domach był to krojony boczek. Miało to być niejako pożegnanie z daniami mięsnymi na czas postu. Jak pamiętamy, drzewiej tak to bywało, że ludzie powstrzymywali się od potraw mięsnych przez okres 40 dni, a nie tylko w piątki. Warto też dodać, że zwyczajowo na śniadanie w taki poniedziałek spożywano smażony boczek i jajka. Natomiast Shrove Tuesday znany też jest pod nazwą Pancake Tuesday. W tym dniu również dawano upust podniebieniu i pożytkowano cenniejsze wiktuały, które ograniczano potem w Wielkim Poście.
Pancakes
Angielskie naleśniki są podobne do francuskich (crepes) i takich, do jakich jesteśmy przyzwyczajeni w Polsce. Podstawowa proporcja na 1 jajko to: 100 g mąki (plain flour), 300 ml mleka, szczypta soli. Podajemy z cukrem (kryształ albo puder) i sokiem z cytryny, ale także z dżemem i marmoladą oraz świeżymi owocami i bitą śmietaną. Jeżeli nie dysponujemy blenderem lub robotem kuchennym, które wymieszają ciasto za nas tak, by nie było żadnych grudek, najpierw nasypmy przesianą mąkę do miski, następnie dodajmy jajko i delikatnie połączmy je razem. Potem stopniowo dodajmy mleko, ciągle mieszając. Na koniec odrobina soli i ciasto gotowe. Smażymy na rozgrzanej patelni. Niektóre szkoły gotowania mówią, że można dodać odrobinę oleju do ciasta lub część mleka zastąpić wodą gazowaną. Choć receptura na naleśniki jest znana na całym świecie, to i tak każda gospodyni ma swój sekretny sposób, jak zrobić je najlepiej.
Jakby tego było mało, w tym roku wypada 150 rocznica pojawienia się frytek na angielskich stołach. A dni 15-21 lutego obchodzone będą jako Narodowy Tydzień Frytek. Obecnie nie sposób wyobrazić sobie Anglii bez takiej formy podawania ziemniaków, choć te można przygotować na naprawdę wiele sposobów. Miłośnikom chipsów polecam stronę www.lovechips.co.uk. Można znaleźć tam takie ciekawostki, jak ta, że porcja frytek z chip’s shopu zawiera mniej kalorii niż kanapka z krewetkami i majonezem. Czy aby na pewno? Sprawdźmy sami.
Karnawał trwa, a my spędzamy go w Wenecji. Właściwie to już ostatni tydzień karnawału, więc spędźmy go aktywnie – gotując. Ostatnio trochę się zamakaroniliśmy. Ale nie sposób pominąć makarony, będąc we Włoszech. Popijamy prosecco i wędrujemy wąskimi uliczkamy, pływamy gondolami po kanałch, zwiedzamy kościoły i słynne place tego miasta. Gdy zgłodniejemy, co jeszcze czeka nas w lokalnym menu? Po przeróżnych makaronach w weneckim menu należy się spodziewać dań z ryżem arborio, popularnie zwanych risotto. Możemy wybrać risotto z owocami morza, szparagami, karczochami, korżetką, groszkiem. Niech nie będzie dla nas zaskoczeniem risotto z dynią czy nawet z kapustą. Pewnie trochę to niecodzienne zestawienie, ale można spróbować, a do ryżu pasuje nawet czarna kapusta o długich wąskich liściach. Nie powinno zabraknąć też opcji z mięsem czy ziemniakami, czy w końcu czarnego risotto z atramentem z mątwy (risotto nero). Do ryżowych tematów jeszcze powrócimy, a teraz skierujmy nasze kroki w stronę innej alternatywy dla pasty.
Kopytka z dyni
Zamiast makaronu spróbujmy kopytek. Polakowi nie trzeba ich przedstawiać. Prawie każdy umie je zrobić. Ziemniaki, mąka, jajka i gotowe. Ale nie każdy słyszał o kopytkach z dyni. Może to być niecodzienna odmiana dla ziemniaczanych. Ponieważ dynia ma inną strukturę niż ziemniaki (nie jest kleista), można spodziewać się, że ciasto wyjdzie nam trochę inne. Masa na kopytka z dyni jest bardziej rzadka i delikatna, więc trudno formować z nich tradycyjne kopytka. Dlatego, by je okiełznać, nabieramy je łyżką i wkładamy na wodę. Na 4 porcje potrzebujemy: trochę ponad kilogram dyni, 1 jajko, 200 g mąki, 125 g masła, 3 gałązki szałwii i mnóstwo tartego parmezanu. Dynię obieramy, kroimy w grubą kostkę, wykładamy na blachę wyłożoną folią aluminiową, doprawiamy solą oraz pieprzem i pieczemy w piekarniku średnio pół godziny, aż warzywko zmięknie. Potem postępujemy z dynią jak z ziemniakami, czyli urabiamy na gładką, jednolitą masę i studzimy. Dodajemy jajko i mąkę (jeżeli ciasto wydaje się nadal za luźne, dodajemy trochę więcej mąki, ale nie za dużo, by nie straciło na swojej lekkości). Doprawiamy do smaku. Łyżeczką nabieramy ciasto i pomagając sobie drugą, wkładamy do gotującej i osolonej wody. Odcedzamy, gdy wypłyną na powierzchnię. Proszę nie wkładać za dużo na raz, bo wtedy woda potrzebuje więcej czasu, by wrócić do stanu wrzenia, a kopytka mogą się zacząć rozklejać. Rozgrzewamy patelnię i na niej masło z listkami szałwi. Gdy zaczną pojawiać się pęcherzyki na powierzchni, dodajemy kopytka i przyrumieniamy. Wykładamy na talerze i posypujemy tartym parmezanem. Takie kopytka mogą być prostą przekąską, mogą również stanowić dodatek do innego dania, np. gulaszu mięsnego albo sosu z owocami morza.
Życzę pogody ducha w te ostatnie dni karnawału!
|