Na temat zapo?ycze? w j?zyku polskim mówiono i pisano ju? wiele – równie? na ?amach „Nowego Czasu”. To temat obszerny, lecz bardzo wa?ny ze wzgl?du na czysto?? rodzimej mowy, wi?c chcia?abym wspomnie? jeszcze o kilku kwestiach. Nierzadko jest tak, ?e u?ytkownik polszczyzny nie?wiadomie powiela b??dy j?zykowe, nie maj?c poj?cia, i? niektóre wyrazy lub zwroty s? kalkami, czyli bezpo?rednimi t?umaczeniami z j?zyka obcego. Tak wi?c cz?sto nadu?ywany w mediach rusycyzm póki co (np. Póki co mamy ostr? zim?) nale?a?oby zast?pi? rodzimym tymczasem lub na razie (Tymczasem / Na razie mamy ostr? zim?); zamiast germanizmu w pierwszym rz?dzie (np. w b??dnej konstrukcji: W pierwszym rz?dzie trzeba rozwi?za? ten problem) powinno si? u?y? przede wszystkim (Przede wszystkim trzeba rozwi?za? ten problem), a w zwrocie wydaje si? by?, zdaje si? by? pochodz?cym z j?zyka angielskiego (np. Cz?owiek ten wydaje si? by? szcz??liwy), chc?c unikn?? b??du j?zykowego, pomijamy bezokolicznik by? (Cz?owiek ten wydaje si? szcz??liwy). Na co dzie? w potocznej polszczy?nie pojawia si? o wiele wi?cej kalek lub zapo?ycze?, z czego najcz??ciej nie zdajemy sobie sprawy. Ale s? te? i inne, których obca proweniencja jest wyra?na.
Gdy odchodz? w zapomnienie rzeczy, zjawiska, przedmioty itp., ich los dziel? równie? ich nazwy. Przechodz? wówczas do naszego s?ownika biernego lub staj? si? po prostu archaizmami. Jednak?e wraz z rozwojem – bardzo ogólnie rzecz bior?c – cywilizacji powstaje nowe i temu nowemu nadajemy miano. Kiedy dzieje si? to na polskim gruncie, powstaje po prostu rodzima nazwa. Rzecz ma si? nieco inaczej, gdy do j?zyka ojczystego wraz z desygnatami przechodz? ich nazwy z innych j?zyków – wtedy si? troch? z?ymamy i pomstujemy na te zanieczyszczenia. S?usznie i nies?usznie. Na przyk?ad w dobie powszechnej komputeryzacji i telefonii komórkowej nasz polski j?zyk wzbogaca si? o okre?lenia zwi?zane z tym zjawiskiem – zatem korzystamy z Internetu, wysy?amy maile, pracujemy w Wordzie, spotykamy si? na Facebooku, odbieramy SMS-y (lub nawet esemesy!), czytamy lub piszemy na blogu itp. Tak bardzo przyswajamy sobie nazwy angielskie, ?e nawet odmieniamy je wed?ug rodzimych norm gramatycznych, dodaj?c do nich polskie ko?cówki fleksyjne. W miar? up?ywu czasu i ich u?ytkowania pewnie stan? si? po prostu nasze. Podobnie by?o z wyrazami, a i z ca?ymi zwrotami, francuskimi, niemieckimi, rosyjskimi (mo?na tu wymieni? ca?? list? j?zyków obcych), o ?acinie i grece nie wspomn?, które przyj??y si? w polszy?nie tak dawno, ?e czasami przeci?tny u?ytkownik j?zyka polskiego nawet nie czuje ich obcego pochodzenia. Po prostu ich u?ywa. I nie mo?e by? inaczej, bo przecie? nie by?oby dobre dla j?zyka wymy?lanie na si?? polskich nazw (cz?sto musia?yby by? to wielowyrazowe nazwy opisowe), które mia?yby zast?pi? np. techniczne okre?lenia, jakimi pos?uguje si? ca?y ?wiat – wszak jeste?my globaln? wiosk?. Zreszt? zjawisko to dotyczy niemal ka?dej dziedziny – nie tylko techniki – nawet ?ycia codziennego, a wyrazów takich jest wiele i s? tak powszechne, ?e powstrzymam si? od ich przytaczania.
|