Padaj? ró?ne s?owa mi?dzy lud?mi, oj, ró?ne... Jedne s? pe?ne mi?o?ci, dodaj? nadziei, otuchy, a i odwagi. Inne natomiast s? z?o?liwe, obra?aj? lub niczym ostrze no?a rani? do ?ywego. Wszystko zale?y od intencji nadawcy, od celu, jaki chce osi?gn??. Czasami niejednemu lepiej by?oby trzyma? j?zyk za z?bami. Pomijam tu wulgaryzmy, przekle?stwa i inwektywy, bo one s? po prostu niedopuszczalne. Oczywi?cie, ?e nie?le si? maj? i s?ycha? je zewsz?d, ale s? niepo??dane, wi?c tu nie b?d? po?wi?ca?a im uwagi.
W ka?dej sytuacji nale?y si? kierowa? etykiet? j?zykow? – dobrze jest by? ?wiadomym, kiedy i co nale?a?oby powiedzie?, a od jakich s?ów si? wstrzyma?. Maksym? milczenie jest z?otem niektórzy naprawd? powinni wzi?? sobie do serca. Znane jest te? powiedzenie, ?e w domu powieszonego nie mówi si? o sznurze. S? jednak tacy, którzy mówi? – z?o?liwo?? to czy g?upota? Co? paln?, wprawiaj?c tym pozosta?ych w os?upienie, a potem szybko dodaj?, pe?ni udawanej skruchy: – Och, przepraszam, tak mi si? jako? wymskn??o! Czasami ludzie s? dla siebie niemili i nie musz? nawet wypowiada? ostrych s?ów, wystarczy, ?e rzuc? co? ?artem, ot tak. Gdy pani poprawiaj?ca swój makija? dowcipnie mówi: – Musz? wygl?d doprowadzi? do kultury, na co s?yszy odpowied? swojej kole?anki: – Oj, d?uga droga przed tob? – to jak ma to zrozumie?? Czy ten ?art j? ubawi? Mo?e tak, je?li pani ta ma poczucie humoru, a relacje mi?dzy kole?ankami s? przyjacielskie i wiadomo, ?e ten komunikat nie jest z?o?liwo?ci?. Ale je?li jest inaczej? Albo je?eli uwaga ta dopowiedziana jest w obecno?ci innych? Dobrze jest pami?ta? o zwyk?ej grzeczno?ci w ka?dej sytuacji – nie tylko tej salonowej, ale tak?e codziennej. I nie chodzi o to, aby by? nieszczerym i mówi? komu? co?, co naszym zdaniem nie ma odzwierciedlania w rzeczywisto?ci, tylko po to, ?eby kurtuazji sta?o si? zado?? lub osi?gn?? jaki? cel – bo i tak si? zdarza. Czasami jednak sytuacja wymyka si? spod kontroli i zapominamy o dobrych manierach – zdarzy?o si? to pewnej pani. Francuski dyplomata i jego ?ona zaprosili do swego domu znajome ma??e?stwo. Panowie prowadzili wspólne interesy i chcieli omówi? je na prywatnym gruncie. Spotkanie przebiega?o w przyjaznej atmosferze. Okaza?o si?, ?e ca?e towarzystwo mia?o wiele wspólnych upodoba?, wi?c rozmowom i ?artom nie by?o ko?ca. Po jakim? czasie podano wystawny obiad, a ?e pani domu stan??a na wysoko?ci zadania, menu by?o wykwintne. Po obiedzie panowie przeszli do gabinetu, aby tam omówi? wa?ne sprawy. Panie zosta?y same i dalej mi?o gaw?dzi?y. W pewnym momencie ?ona dyplomaty – by? mo?e ??dna komplementów – zapyta?a swojego go?cia: – Czy smakowa? pa?stwu obiad? Jej rozmówczyni zastanowi?a si? przez chwil? i powiedzia?a: – No tak, obiad by? dobry, ale jak cz?owiek jest g?odny, to wszystko zje. Zarówno powracaj?cych do towarzystwa panów, jak i pani? domu odpowied? ta wprawi?a najpierw w os?upienie, a potem zak?opotanie. Nie wiem, czy m??owi autorki tych s?ów obiad smakowa?, nie wiem te?, czy si? nim nasyci?, ale tego dnia na pewno najad? si? wstydu.
|