Wygrana PiS i zmiana rządu sprawiły, że postanowienia tego porozumienia nie zostały wykonane, bo Polska jako kraj odrzuciła przymusowe kwoty. W dalszej części spotu pokazano archiwalne fragmenty relacji telewizyjnych z Niemiec, przedstawiających zamieszki, wywołane przez przybyszy z północnej Afryki i Bliskiego Wschodu w różnych miastach tego kraju. „Tak wyglądałaby Polska w 2020 roku, gdyby PiS nie odsunęło PO od władzy” – głosił komentarz.
Spot ten oburzył, rzecz jasna, działaczy Platformy, oburzył także wielu antypisowskich komentatorów politycznej sceny. Odezwał się, m. in., emerytowany biskup, kiedyś sekretarz Konferencji Episkopatu Polski, Tadeusz Pieronek, dzieląc się z mediami swoimi przemyśleniami na temat kampanii wyborczej Prawa i Sprawiedliwości. Oświadczył mianowicie, że spot jest „antychrześcijański”, bo obowiązkiem chrześcijanina jest udzielić gościny uchodźcom. Skoro zaś PiS nie zamierza tego czynić, jest w istocie ugrupowaniem antykatolickim. Po tym stwierdzeniu bp Pieronek dodał, że jego zdaniem Kościół nie powinien nigdy mieszać się w politykę, zwłaszcza w wybory. W ten sposób ks. biskup, w pewnych kręgach uchodzący za tęgiego myśliciela, zadumany, przeszedł mimo oczywistego faktu, że komentowanie krytyczne wyborczego spotu w najgorętszym, bo tuż przed ciszą wyborczą, okresie kampanii jest niewątpliwym aktem mieszania się w rozgrywkę polityczną, co sprawia, że apel, by Kościół w politykę się nie mieszał, płynący z jego ust, nabrał jawnie faryzejskiego wydźwięku.
Uczciwie mówiąc, nie stało się nic nowego. Przez wiele lat, z okazji kolejnych wyborów i wyborczych kampanii, bp Pieronek występował publicznie, dziwnym trafem zawsze mieszając apele o polityczną neutralność Kościoła ze zdecydowanie antyprawicowymi politycznymi komentarzami. Jest zatem konsekwentny w swym działaniu, nawet w stanie spoczynku.
Jest niewątpliwie najszerzej w Polsce znanym prolewicowym propagandystą w koloratce. Dlatego też przez całe lata był najulubieńszym biskupem wszelkich ateuszy i zwolenników lewego kursu. Obeznany z postawą biskupa, manifestowaną ochoczo przez minione ćwierćwiecze, nie powinienem dziwić się czy irytować jego ostatnim medialnym występem. Nie zdziwiło mnie nawet, że biskup zupełnie przemilczał zasadniczą kwestię – tę mianowicie, że przytoczone w spocie PiS telewizyjne materiały archiwalne nie przedstawiały uchodźców, ale tłumy młodych wandali, którzy przedostali się do Europy poza wszelką kontrolą i poza wszelką kontrolą mieli być rozsyłani do poszczególnych państw UE w ramach obowiązkowych kwot, na co PO się godziła, PiS, na szczęście, nie. Jest bowiem różnica pomiędzy ofiarami wojny czy rządów dyktatorskich, a rozbrykanymi młodzieńcami, którzy chcą dostatniego życia na koszt Europejczyków, a przy okazji życzą jak najgorzej europejskiej kulturze, cywilizacji i stylowi życia, różnica, którą zapewne i bp Pieronek rozumie, ale której – dla propagandowego, założonego celu – dostrzec nie chce. Nie powinienem więc irytować się i złościć, ale cóż, człowiek bywa mały i ułomny. Wyznam więc ze wstydem, że po zapoznaniu się z wypowiedzią biskupa, pomyślałem: a niech go pierun! Albo chociaż pieronek!
|