Spotkanie zorganizował działający w Londynie Klub Jagielloński. Raczej kameralne, w pomieszczeniu nasiąkniętym polityką, miniatura przypominająca Izbę Gmin. Matthew Tyrmand jest Amerykaninem, ale jego znajomość układu sił na polskiej scenie teraz i za poprzedniej kadencji przewyższa poziom wiedzy niejednego polskiego eksperta.
Miał cztery lata, kiedy zmarł jego ojciec Leopold, kultowy w latach 50. kontestujący pisarz w PRL. Jego powieść Zły odniosła wielki sukces, zostając odczytana jako paszkwil na komunistyczną władzę. Drugiego wydania już nie było, a pierwsze rosło w cenie. Leopold Tyrmand stał się wtedy symbolem protestu. Komuna wytrąciła mu pióro, bo kontestował system noszeniem kolorowych skarpetek i miłością do jazzu w szarej, komunistycznej rzeczywistości. W 1965 wyjechał z Polski, po dwóch latach zamieszkał w USA.
Gospodarz spotkania, poseł konserwatywny Daniel Kawczyński witając gości powiedział, że w brytyjskiej polityce jest pewna żelazna zasada: można zapiekle spierać się, wygłaszać tyrady niszczące przeciwników, ale nigdy takich sporów nie wynosi się na zewnątrz. Na zewnątrz najważniejsze jest dobro kraju. I tą wypowiedzią stworzył jakby ramy, w których poruszał się gość spotkania, krytykując poczynania poprzedniej ekipy, jak i zwolenników KOD-u i wycieczek na skargę do Brukseli. Kiedy jednak Daniel Kawczyński wspomniał o konieczności współpracy z Rosją Putina, między gościem i gospodarzem zaiskrzyło, ale dzięki temu, że byliśmy w świątyni otwartych sporów, różnica zdań nie doprowadziła do agresywnych napięć w polskim stylu. Panowie z uśmiechem poklepali się po ramionach: we agree to disagree, choć trzeba dodać, że piłka została po stronie Tyrmanda: I will work on him – odnosząc się z uśmiechem do wątpliwych jego zdaniem przekonań gospodarza.
Matthew wychował się w Nowym Jorku, bez ojca (miał cztery lata, kiedy Leopold Tyrmand zmarł), w dobrych szkołach. Zaistniał na rynkach finansowych. Odniósł swój sukces jako finansista z Wall Street, i wtedy coś pociągnęło go w stronę świata, w którym żył mentalnie i fizycznie Leopold Tyrmand. Książki ojca zna w tłumaczeniach, ale – jak zapowiada – niebawem przeczyta je w oryginale. Polska działa na niego jak magnez, gdzie od niedawna jest częstym gościem. Postanowił tę swoją obecność utrwalić wykorzystując w tym celu internet społecznościowy, ale jego wpisami wkrótce zainteresowały się krajowe media. – Jako komentator sfery publicznej z dumą dzielę się swoimi uwagami na łamach „Wprost”, „Do Rzeczy”, „Super Expressu”, „Gazety Polskiej” i każdego innego tytułu prasowego niepowiązanego ze spółką Agora. Tyrmand jest w swoich opiniach bardzo zdecydowany i często – z perspektywy oceanu i rozwiniętej demokracji, w której się wychował – bardziej wyraziście dostrzega anomalia polskiego życia społeczno-politycznego.
Mówiąc o Polsce AD 2016 nie sposób pominąć kryzysu związanego z Trybunałem Konstytucyjnym. Matthew Tyrmand zwrócił uwagę na rok powstania tej instytucji – 1982. Już sama data budzi kontrowersje – autorzy stanu wojennego powołują instytucję „państwa prawa”. Licząca się z utratą władzy Platforma Obywatelska wprowadziła do składu TK nowych członków przed upływem kadencji poprzednich, o czym media zagraniczne, krytykując praworządność w Polsce, w ogóle nie wspominają. Dzięki temu powstał skuteczny mechanizm blokujący ustawy nowego rządu, na co PiS, pierwsza partia, która w wyborach uzyskała parlamentarną większość, nie zgodziła się. I miała do tego prawo – podkreśla Matthew Tyrmand.
Wydawałoby się, że to czytelny konflikt partyjnych interesów. Ale opozycja całą swoją działalność skierowała na pokazywanie, że w Polsce zagrożona jest demokracja. Matthew Tyrmand mówił o interwencjach podważających legalność rozwiązań polskiego rządu na przykład w Stanów Zjednoczonych, gdzie uaktywnił się były minister spraw zagranicznych Radosław Sikorski i jego żona, znana dziennikarka, Anne Applebaum. Mocno też podkreślił, że afera taśmowa w praworządnym kraju powinna doprowadzić wielu ministrów przed sąd. Szczególnie Marka Belkę, prezesa Narodowego Banku Polskiego, który skłonny był na dodrukowanie pieniędzy, by pomóc PO w kampanii wyborczej. Handlowanie krajem, kompletny brak działania w interesie państwa to sprawa absolutnie karygodna, tam, gdzie mechanizmy demokracji sprawnie działają. Mathew Tyrmand podkreślił też siłę kapitału ludzkiego – pracowitość, innowacyjność, niezależność Polaków – który może obronić nasz kraj przed nadchodzącym kryzysem.
Gdyby jeszcze ten kapitał ludzki wesprzeć przepisami, które będą go wyzwalać z uwięci, a nie blokować, być może jest to szansa dla Polski w nowym układzie sił. – Tym bardziej – podkreślił prelegent – że Polacy, z bastionem wartości, jakim był i jest dla nich Kościół katolicki, zachowali ducha i duszę wielkiego narodu, co napawa optymizmem.
|