Czym kusi wielka polityka kruchą kobietę?
– Nie jest tak, że polityka jest tylko domeną mężczyzn. Pokazuje to chociażby Beata Szydło, która ciężko pracuje, aby pokazać Polkom i Polakom, że polityka nie zna płci, a dobre rozwiązania dla Polski mogą wyjść spod ręki osoby po prostu kochającej Polskę. Albo jesteś skuteczny, walczysz o sprawy ważne dla twojego otoczenia, albo słaby. Płeć nie ma znaczenia. Jako Polka, matka, adwokat, mieszkanka Warszawy chcę włączyć się swoim doświadczeniem i wiedzą w zmianę. Jestem z ludźmi i wśród ludzi, wiem, że dobrej zmiany potrzebują i jej wyglądają.
O jakiej zmianie mówi pani oraz PiS?
– Potrzebujemy zmiany optyki. Zmiany patrzenia na ludzi, gospodarkę, edukację, system ochrony zdrowia czy zabezpieczenie społeczne. Przez lata państwo chciało namówić Polaków do udziału w rządzeniu, tzw. partycypacji. Ale jak mówił mi niedawno znajomy socjolog, jeżeli państwo, które zachęca do działania samo nie działa, to żaden obywatel nie będzie chciał brać udziału w rządzeniu takim państwem.
To mocna i kontrowersyjna teza…
– Od lat mówi się o chorym systemie służby zdrowia, niedomaga edukacja, która po prostu nie daje absolwentów przygotowanych na innowacyjne rynki pracy. Już nie trzeba nawet dodawać, że system zabezpieczenia społecznego upada. Czy trzeba wyliczać dalej? Nie robię tego z satysfakcją, nie uśmiecham się wyliczając problemy państwa. To mój kraj, moja Polska. Chcę dla niej jak najlepiej. Możemy być wielcy i musimy mieć marzenia. I jeszcze raz – nie twierdzę, że nic się przez te lata nie udało, ale 6,5 mln ludzi żyje na granicy ubóstwa. Źle mają się rodziny wielodzietne. Kwota 153 zł jako zasiłek pielęgnacyjny na miesiąc. Chce się krzyczeć, a nie spokojnie o tym mówić.
Co konkretnie chce pani zrobić w Sejmie?
– Trzy sprawy i trzy kroki, to na początek. Sprawy społeczne Polaków. Warszawa i jej mieszkańcy. Polonia i wzmocnienie jej roli, głosu i doświadczenia. Jak już wspomniałam wcześniej, musimy – i to słowo powtarzam: musimy zadbać o najsłabszych. Czy prawie 5 mln osób niepełnosprawnych poradzi sobie bez wsparcia państwa? To około 12 proc. całej populacji Polski. Rodzicom niepełnosprawnych dzieci nie wystarczy współczucie i dobre słowo. Uważam, że możemy jako Polska przeznaczyć większe środki na pomocą tym rodzinom. Przecież w większości przypadków jedno z rodziców nie pracuje, aby zając się niepełnosprawnym dzieckiem czy niepełnosprawną osobą starszą. Musimy uznać taki wysiłek jako pracę i po latach przyznać być może świadczenie emerytalne.
A dlaczego Polonia bo o niej Pani również wspomniała?
– Jedna liczba mówi wszystko: 20 mln Polaków żyje poza granicami Polski. To ogromny zasób wiedzy, doświadczenia i przede wszystkim oddania Polsce. Oni oddychają Polską, myślą o niej. Ale czy ona myśli o nich? Prezydent Andrzej Duda powołał specjalne biuro dla Polonii. To nie gest, to realna decyzja. Na jego czele stoi minister Adam Kwiatkowski, który wcześniej był polonijnym posłem. Dbał o Polonię, odwiedzał ją i Polonusi mogli czuć jego wsparcie. Jako prawnik, adwokat chcę wzmocnienia roli Polonii. Polacy za granicą, stara Polonia i młode pokolenie emigrantów chce głosu w polskiej debacie. Wyjazd Andrzeja Dudy do Londynu czy ostatni do Nowego Jorku pokazały, jak Polacy entuzjastycznie przyjęli swojego prezydenta. Nawet nieprzychylne media musiały to zauważyć i pokazać.
Czym chciałaby się pani zająć na początek?
– Przede wszystkim chcę rozmawiać z ludźmi i w ten sposób wyszukiwać najbardziej palące problemy. Na pewno należy udrożnić prace wydziałów konsularnych. W Londynie niedawno oddano do użytku nowy budynek konsulatu a niestety czas oczekiwanie na tak podstawową usługę jak sprawy paszportowe przekracza często pięć tygodni. Nierzadko Polacy są gorzej traktowani przez pracodawców, bo państwo polskie nie potrafiło stanąć w ich obronie. W tych sprawach będę działać. Polacy również za granicą muszą czuć, że Polska o nich nie zapomniała. Podczas rozmów z emigrantami uświadamiam sobie, jak wielki tkwi w nich potencjał. Wystarczy umieć go odpowiednio wykorzystać. Ci ludzie często chcą poza Polską pracować na jej dobre imię. Skarżą się jednak, że nie czują wsparcia instytucjonalnego. To chciałabym natychmiast poprawić. Organizacje polonijne zwracają uwagę na niejasny system przyznawania dotacji, od kiedy zajmuje się tym MSZ. To również szybko należy usprawnić. I w końcu chcę, aby praca za granicą była pod rządami PiS faktycznym, dobrowolnym wyborem, a nie przymusem ekonomicznym. Dość już sytuacji, w których dzieci znają swoich rodziców głównie przez skype’a. Dla Warszawy, dla Polonii, dla Polski – to moje hasło i jest ono prawdziwe. Chcę dobrej zmiany dla Polski, która może być udziałem każdego z nas. I tylko razem współpracując je zrealizujemy.
Mówi pani z pasją o planach, ale Małgorzata Wypych ma także życie osobiste.
– Jak każdy mam radości i smutki. Razem z dwójką dzieci tworzyliśmy zwykłą warszawską rodzinę. Poranek 10 kwietnia 2010 roku wszystko zmienił. Nic już nie jest takie jak było. Ale życie trwa pomimo tego i może dla tego. Paweł był świetnym mężem i ojcem. Był dla mnie także wzorem społecznika, harcerza – bo tam się poznaliśmy. Jeżeli pytanie dotyczy również spraw zawodowych to jako prawnik pracuję w domu pomocy społecznej. Znam więc problemy, o których mówiłam wcześniej, dotyczące ludzi wykluczonych czy starszych. Staram się, aby moje dzieci wyrosły na dobrych i odpowiedzialnych ludzi. Aby słowa: dom, historia, Polska, społeczeństwo były dla nich ważne tak jak ważne były dla ich taty i ważne są dla mnie.
|