o zestrzeleniu pasażerskiego samolotu nad Ukrainą, co do jednego Zachód jest zgodny – winę ponosi Rosja, ze wskazaniem na Władimira Putina. Ale jak go ukarać, nie narażając jednocześnie na straty karzącego? Z taką kalkulacją jest już gorzej. Bilans zysków i strat nie wypada najlepiej. Szczególnie dla krajów, które uzależniły swój gospodarczy byt od energetycznych dostaw z Rosji. Najwięcej do stracenia mają w Unii Europejskiej Niemcy i Francja, ale też i Wielka Brytania, o czym Cameronowi przypomnieli jego europejscy sojusznicy.

|
David Cameron, zgodnie z wieloletnią tradycją brytyjskiej dyplomacji, wystąpił zdecydowanie i kategorycznie. Trzeba ukarać Rosję za ten bestialski i nieodpowiedzialny czyn sankcjami. I to takimi, że Putina zabolą. Mniej entuzjastyczna okazała się Francja. Buduje okręty wojenne dla Rosji, niebawem ma je dostarczyć, a należne pieniądze już wpłynęły. Umowy handlowe obowiązują – bronią swojego stanowiska Francuzi. Ponieważ nie przekonali Camerona, musieli w tej upublicznionej debacie odsłonić to, co brytyjski premier skrzętnie skrywał – miliardowe depozyty rosyjskich oligarchów w londyńskim City. Zamrożenie kont konkretnych osób było wprawdzie z inicjatywy Amerykanów na wokandzie, ale dotyczyło tylko wąskiej grupy najbardziej wpływowych miliarderów na dworze Putina. Szersze zastosowanie takich sankcji, o czym wspomnieli Francuzi, zagroziłoby interesom brytyjskim, w tym podważyło wiarygodność brytyjskich instytucji finansowych w trudnym momencie wychodzenia gospodarki z kryzysu. Francuska riposta była na tyle celna i bolesna, że brytyjski premier złagodził swój radykalizm. Debata – jakie sankcje wobec Rosji? – wciąż trwa, a konkretne propozycje z dnia na dzień zmieniają swoją formę i zasięg rażenia.
Równie dużo, a może i więcej z powodu sankcji nałożonych na Rosję mogą stracić Niemcy, w 75. procentach uzależnione od dostaw rosyjskiego gazu. Dlatego pierwszą reakcją Angeli Merkel po zestrzeleniu samolotu pasażerskiego był apel o zawieszenie broni na Ukrainie, a nie o ukaranie sprawców.
Z polskiego punktu widzenia oraz państw byłego Związku Sowieckiego, dobrym posunięciem, oby trwałym, było przesunięcie ośrodka dowodzenia NATO na wschód, czyli do Szczecina. W NATO głos decydujący mają nadal Amerykanie, którzy pomimo ugodowej prezydentury Obamy, nie kierują się logiką łagodzenia konfliktu za wszelką cenę. Jest to też kolejny dowód na to, że armia europejska, o której mówią ambitni politycy, byłaby śmieszną atrapą na arenie międzynarodowej.
W tej sytuacji może przedwczesna była propozycja Radosława Sikorskiego, żeby Amerykanom nie robić łaski (czy, jak to minister powiedział…? Cytuję z głowy, mogę być niedokładny). Nic lepszego poza parasolem ochronnym Ameryki nie mamy. Lokalne ambicje w globalnym świecie to trochę za mało.
Czy sankcje coś zmienią? To nadal pytanie otwarte. Brak jedności świata zachodniego nie wróży nic dobrego. Przyzwyczailiśmy się do pokoju, a wojna wydaje się być tylko konfliktem lokalnym, poza naszymi granicami. Nic nam nie grozi, nigdy więcej wojny. Co najwyżej z powodu jastrzębi (amerykańskich), wyhodowanych na retoryce zimnowojennej, możemy ucierpieć ekonomicznie po wprowadzeniu drastycznych sankcji.
Ale Putin myśli inaczej i doskonale zna słabości zachodnich demokracji. Bardzo dobrze zna język niemiecki, i niemiecką mentalność. Był w końcu przez wiele lat oficerem KGB na placówce w kraju Angeli Merkel – byłej NRD.
|