Strasznego mamy premiera! Bałwan. Arogant. Polityczny spryciarz. Otacza się kolesiami, a jeden gorszy od drugiego. To klika! Gorzej! To polityczne gangsterstwo. Banda kłamców i oszustów. Oszukują naród, zaciemniają rzeczywistość. Manipulują mediami. Wykorzystują każdą sytuację, żeby nie zlecieć ze stołków. I w ogóle f***k them all. Przy czym f***k jest wykropkowane po pierwszej literze. Jak każe dobry obyczaj. Jest jeszcze taki?
O jakiego chodzi tu premiera i jego rząd? O Donalda Tuska – słyszę uradowany wrzask opozycji. Nie o Tuska i nie o jego rząd. Chodzi o Davida Camerona i jego gabinet. Bo tak Camerona w niektórych pismach i w internecie oceniają i opisują Brytyjczycy różnej maści. Zatrudniał we własnym rządzie kryminalistów – czytam. Jeden z nich – wybitny dziennikarz, Andy Coulson, czeka na wyrok. Korzystał z telefonicznych podsłuchów różnych celebrytów i rodziny królewskiej. Dla medialnej sensacji pisma, którego był naczelnym redaktorem. Pismo, „News of the World” – jak wiemy – zamknięto. Jego też być może zamkną. Może posiedzi. Mimo że siedział w rządzie jako ważny doradca premiera w sprawach medialnych. Drugi kryminalista w rządzie – jak piszą niektóre dzienniki – też rządu wybitny doradca, to – jak się okazało – pedofil. Premier Cameron – czytam w konserwatywnym „The Daily Telegraph” – ani jego klika niczego się nie nauczyli i niczego nie zrozumieli. Brną dalej, trzymając się kurczowo władzy.
Brytyjska afera podsłuchowa, choć telefoniczna, jest też skandalem. Ale tym się różni od polskiej afery podsłuchowej, że nie dotyczy skandalicznych wypowiedzi polityków, tylko drobnych skandali obyczajowych celebrytów. No i skandalicznego postępowania dziennikarzy. Posypały się jak z worka Judaszów zeznania w Izbie Gmin, w prokuraturze brytyjskiej i w sądach. Po uniewinnieniu głównej oskarżonej, Rebeki Brooks, prasa zawrzała. Napaść na wolność słowa. Zamordyzm polityczny. Hańba i wstyd.
W tym samym czasie haniebny zamordyzm władzy – jak twierdzą niektórzy polscy politycy i dziennikarze – objawił się w Warszawie najazdem na tygodnik „Wprost” służb bezpieczeństwa i policji. Tusk powinien odejść! Cameron powinien odejść! A gdyby przyłożyć ucho do ścian gabinetów brytyjskich (i nie tylko) polityków, człowiek by uszom własnym nie wierzył. Siarczyście klną wszyscy. I wszyscy kłamią. Wszędzie. Bodaj najbarwniej przeklinają Rosjanie i Amerykanie. I jedni, i drudzy bodaj najbardziej kłamią. Z taśm nagrywanych w Białym Domu na życzenie prezydenta Nixona, trzeba było po aferze Watergate wycinać co grubsze wyrazy po parę razy i na dodatek dowody publicznych kłamstw politycznych Nixona.
Polska afera podsłuchowa to małe piwo z małą pianą w porównaniu z innymi aferami. Ale piana polityczno-publiczna w naszym kraju jest bita do absurdu. Każdy kto ma rękę i nogę w mediach czy w sejmie wylewa jej potoki na publiczny użytek. Gadają, paplają, opluwają się. Denuncjują, wyzywają i obrzucają obelgami. Brytyjczycy są mniej gadatliwi. Bardziej powściągliwi publicznie. Nie okładają się brzydkimi wyrazami. Nie dokopują sobie boleśnie w telewizji. W tym kraju jest to wciąż domeną dziennikarzy i publicystów w ich wyrafinowanym wachlarzu kwiecistości i pomysłowości językowej. Na przykład o przywódcy opozycyjnej Partii Pracy Edzie Millibandzie wybitny publicysta i dziennikarz telewizyjny Jeremy Paxman powiedział, że jest tak atrakcyjny jak pies w windzie puszczający bąki. Do takiej metafory polscy dziennikarze i politycy jeszcze nie dorośli. Ale dajmy im czas. Prędzej czy później dorosną.
Żyjemy w kraju wciąż jeszcze Wielkiej Brytanii, gdzie przez pięćdziesiąt lat wielbiono i obsypywano honorami telewizyjnego pokrakę i obrzydliwca Jimmy Savile’a. I nikt tu nie wiedział, czy nie chciał wiedzieć, że był to notoryczny pedofil, zboczeniec seksualny, nekrofil i sadysta. Czy w Polsce byłoby to możliwe? Żyjemy w kraju wciąż jeszcze Wielkiej Brytanii, w którym rozprzestrzeniają się getta z własnymi prawami. W którym podatnik płaci za szkoły wpajania nienawiści do tego narodu i tego ustroju. W którym hoduje się dżihadystów muzułmańskich na eksport terroru. W którego wielu dużych miastach okręgi wyborcze bywają zdominowane przez obcy temu krajowi element. A samorządy obsadzane przez muzułmanów i kolorowych z własnymi interesami. Żyjemy w kraju, który powoli przeistacza się etnicznie i traci własną narodową tożsamość. Gdzie służba zdrowia i służby socjalne nie panują już nad sytuacją. Gdzie uliczne gangi wzajemnie się mordują i handlują narkotykami.
Czy w Polsce byłoby to możliwe? Polska jest wciąż krajem stabilnym. Krajem względnie spokojnym. Stopniowo i dobrze się rozwijającym gospodarczo. A tu nagle czytam: – Wypieprzaj z rządu ty nieudaczniku. Do cholery z takim ustrojem. Won! Tusk musi odejść!
Odejdzie, odejdzie, prędzej czy później. Cameron musi odejść! Odejdzie, odejdzie, prędzej czy później. A że przeklinają? A kto dziś nie przeklina? Czy ty drogi Czytelniku też nie?
Żyjemy w świecie frustratów. Publicznych i prywatnych. Niepotrafiących się znaleźć w tej naszej wulkanicznej globalnej rzeczywistości i globalnego schamienia. O większy dystans prosimy. Polityków żerujących i zarabiających na nas. I dziennikarzy, żerujących i zarabiających na nas i na politykach. Jacy oni wszyscy mali! Widzieliście większych karłów niż nasze?! Nie? No to się rozglądnijcie.
|