Kilka miesięcy temu premier David Cameron rozpętał antyimigracyjną nagonkę, wskazując na Polaków jako głównych beneficjentów rozbudowanego systemu brytyjskich świadczeń socjalnych.
W tej politycznej rozgrywce bez znaczenia było to, czy naszym rodakom pomoc się należy, czy też nie. Wiadomość poszła w świat: Polacy wykorzystują system zasiłkowy. Premierowi populistyczne wystąpienie nie pomogło, ale zaszkodziło Polakom mieszkającym w Wielkiej Brytanii. Doszło nawet do pobicia polskiego motocyklisty, który miał do swojego pojazdu przytwierdzoną flagę narodową. Ten brutalny atak spowodował protest Polaków przed siedzibą premiera na Downing Street.
W Polsce też zawrzało. Minister spraw zagranicznych Radosław Sikorski, który sam kiedyś był imigrantem w Wielkiej Brytanii, napisał na Twitterze: „Jeśli Polak jest brytyjskim podatnikiem, to chyba z prawem do ulg i przywilejów?”.
A w maju 2014 roku okazało się, że polski rząd za pieniądze polskich podatników (budżet MSZ) finansuje na Wyspach Brytyjskich publikację tekstów poradnikowych, w których wyjaśnia, jakie zasiłki można otrzymać w Wielkiej Brytanii. Można odnieść wrażenie, że polski rząd, zamiast namawiać emigrantów do powrotu, promuje korzystanie z brytyjskich świadczeń socjalnych.
W tygodniku „Cooltura” ukazał się artykuł pt. Brytyjski system zasiłków – poradnik jak poruszać się w brytyjskim systemie zasiłków i podatkowych ulg. Pod tekstem widnieje logo Ministerstwa Spraw Zagranicznych. Artykuł jest częścią projektu Świadczenie poradnictwa prawnego i obywatelskiego w Londynie, koszalińskiego Stowarzyszenia APERTO, współfinansowany ze środków finansowych otrzymanych z Ministerstwa Spraw Zagranicznych w ramach konkursu na realizację zadania „Współpraca z Polonią i Polakami za granicą w 2014 roku”. Projekt otrzymał 250 tys. zł, czyli około 50 tys. funtów dofinansowania.
APERTO z Koszalina
Artykuły poradnikowe Brytyjski system zasiłków w tygodniku „Cooltura” (10 maja, nr 19/529 oraz 24 maja, nr 21/531) napisane zostały przez Marcina Urbana, którego nazwisko widnieje w stopce redakcyjnej tygodnika.
Redaktor Urban prowadzi również serwisy informacyjne w Polskim Radiu Londyn, które – podobnie jak tygodnik „Cooltura” oraz portal elondyn.co.uk – należą do tego samego wydawcy, firmy SARA-Int Ltd. Można z tego wnioskować, że pan Urban jest pracownikiem SARA-Int Ltd.
Redaktor Marcin Urban jest jednak nie tylko zatrudniony przez SARA-Int Ltd w Londynie, jest również wiceprezesem Stowarzyszenia APERTO, z siedzibą w Koszalinie, którego logo widnieje pod artykułem tuż obok logotypu Ministerstwa Spraw Zagranicznych oraz firm związanych z SARA-Int Ltd. Prezesem stowarzyszenia jest Anna Magryta-Urban, prywatnie – żona wiceprezesa Urbana.
Na stronie internetowej Stowarzyszenia APERTO można przeczytać o bogatym doświadczeniu Marcina Urbana: „Pracę w trzecim sektorze zaczynał jako koordynator Wolontariatu Europejskiego i międzynarodowych wymian młodzieżowych w Centrum Wolontariatu w Koszalinie. Był koordynatorem merytorycznym portalu niepełnosprawni.pl prowadzonego przez Stowarzyszenie Przyjaciół Integracji w Warszawie. Odbył staże w Parlamencie Europejskim w Brukseli i Southwark Citizens Advice Bureau w Londynie. W Stowarzyszeniu APERTO odpowiada za koordynację lokalnych i międzynarodowych projektów wolontariatu i kierowanie Biurem Porad Obywatelskich”.
APERTO to organizacja prowadząca Biuro Porad Obywatelskich w Koszalinie, które „oferuje bezpłatną pomoc doświadczonych doradców w sprawach dotyczących: urzędów i sądów, świadczeń i zasiłków, rodziny, mieszkania, roszczeń i zobowiązań finansowych, zadłużenia, zdrowia, zatrudnienia, przestępczości i własności”. W stowarzyszeniu APERTO wiceprezes Urban odpowiada za kierowanie biurem w Koszalinie, choć mieszka i pracuje w Londynie.
Wspomniane artykuły poradnikowe o brytyjskim systemie zasiłków zostały napisane przez redaktora Marcina Urbana, ponieważ stowarzyszenie, którego jest wiceprezesem (a prezesem – przypomnijmy – jego żona) otrzymało z Ministerstwa Spraw Zagranicznych 250 tys. złotych, czyli około 50 tys. funtów w ramach konkursu na realizację zadania publicznego Współpraca z Polonią i Polakami za granicą w 2014 roku. Projekt APERTO pod nazwą: Świadczenie poradnictwa prawnego i obywatelskiego w Londynie znajduje się na 29 pozycji listy projektów w obszarze tematycznym IV: Pozycja środowisk polskich w krajach zamieszkania (z wyłączeniem mediów i nauczania języka polskiego i po polsku).
Realizowanie takiego projektu wymaga współpracy z mediami. Powstaje jednak pytanie, dlaczego są to akurat te polonijne media, których właścicielem jest SARA Int. Ltd, wydawca – przypomnijmy – tygodnika „Cooltura”, Polskiego Radia Londyn oraz portalu elondyn.co.uk. Innymi słowy: pieniądze otrzymane z Ministerstwa Spraw Zagranicznych przez Stowarzyszenie APERTO, którego wiceprezesem jest Marcin Urban, wydawane są w mediach, w których pracuje redaktor Marcin Urban.
Na stronie internetowej aperto.org.pl informacji o zatrudnieniu wiceprezesa stowarzyszenia w londyńskim konglomeracie medialnym ani słowa.
PORADY PRAWNE
W artykule poradnikowym na łamach tygodnika „Cooltura” jest też informacja zatytułowana Bezpłatne porady i adres strony internetowej: aperto.org.pl. Bo 250 tys. zł, czyli około 50 tys. funtów zostały w konkursie MSZ przyznane na porady prawne. W informacji czytamy: „Jeśli masz wątpliwości w kwestii zasiłków, skontaktuj się z naszą doradczynią, która bezpłatnie pomoże rozwiązać problem. Zadzwoń i umów się na spotkanie. Tel. 07448542324”.
Oto relacja osoby, która znalazła się właśnie w takiej sytuacji: Zadzwoniła na podany numer i usłyszała komunikat: „Przepraszamy. Spróbuj zadzwonić później. Skrzynka głosowa przepełniona”. Dość zaskakujące, bo w brytyjskich urzędach w takich sytuacjach słyszy się zwykle: „Podaj swój numer telefonu, oddzwonimy!”
Odnalazła w stopce redakcyjnej numer do redaktora Urbana. Zanim centrala tygodnika „Cooltura” przełączyła na numer wewnętrzny, usłyszała komunikat: „Rozmowy są nagrywane w celach szkoleniowych”.
Wiadomość o przepełnionej skrzynce telefonicznej redaktor Urban skomentował: – Widocznie coś się dzieje z telefonem pani doradczyni. Nie chcąc podać nazwiska prawnika udzielającego porad, uzupełnił: – Doradczyni dyżuruje raz w tygodniu, bo punkt poradniczy jest finansowany ze środków Ministerstwa Spraw Zagranicznych i nie starcza na więcej. Pierwszy wolny termin mamy w lipcu. Nie można po prostu wejść do biura „z ulicy” bez wcześniejszego umówienia się. Oddzwonimy.
Po godzinie dzwoni telefon i młody, energiczny damski głos zagłuszany przez hałasy w tle mówi: – Dzień dobry, tu Anna Magryta-Urban, dzwonię, aby umówić panią na spotkanie z naszą doradczynią. Ale może najpierw powie mi pani, jaki to problem? I od razu muszę uprzedzić, że wszystkie terminy w maju i w czerwcu mamy już zajęte. – Halo? Bardzo źle panią słyszę, straszny hałas! – Przepraszam, zadzwonię za dziesięć minut, bo jestem w sklepie – odpowiada Anna Magryta-Urban. Po kilku minutach telefon znowu dzwoni. – Już wyszłam ze sklepu, lepiej mnie pani słyszy? Możemy rozmawiać. – A, to pani jest panią prawnik? – Nie, ale ja umawiam na spotkania. Mamy tylko jednego prawnika, który poza tym pracuje na etacie, a my mu płacimy za godziny, toteż w tej chwili rekrutujemy kolejnego, bo zainteresowanie jest ogromne, dzwoni pięć osób dziennie. Ale środki z MSZ pozwalają tylko na jeden dyżur prawnika w tygodniu. A jaki ma pani problem, może mogłabym coś poradzić? – Czy mogłabym przesłać moje zapytanie mailem i otrzymać mailową odpowiedź prawnika, tak jak to się praktykuje w tutejszych Citizen Advice Bureau? – Nie, nie ma takiej możliwości. Ale proszę przesłać opis sprawy na adres: stowarzyszenie@aperto.org.pl, bo punkt poradniczy w Londynie prowadzony jest przez Stowarzyszenie Aperto [z siedzibą w Koszalinie – przyp. red.]. Na pytanie, czy można porozmawiać z prawnikiem przez telefon, pada odpowiedź: – Niestety, nie. Może najlepiej by było, gdyby pani poszła do takiego angielskiego biura – proponuje Anna Magryta-Urban. – A mają tam tłumacza? – O, tego nie wiem, nie orientuję się...
URBAN.REC & SARA-INT. Ltd
i idziemy na wybory
Redaktor oraz wiceprezes Marcin Urban swoim nazwiskiem firmuje również Urban.Rec. – Jest to nazwa działalności, jaką prowadzę w ramach samozatrudnienia – wyjaśnił „Nowemu Czasowi”. Do ostatnich produkcji firmowanych przez Urban.Rec. widniejących na Facebooku zaliczyć można spot reklamowy Idziemy na wybory, w którym oprócz Polaków mieszkających na Wyspach wypowiada się też Ambasador RP Witold Sobków.
Tuż przed rozpoczęciem kampanii do redakcji „Nowego Czasu” zadzwonił kolega redakcyjny Marcina Urbana z Radia PRL z zapytaniem, czy nasze pismo weźmie udział w kampanii Idziemy na wybory. Na pytanie o dostępne środki usłyszeliśmy, że pieniędzy nie ma, poza 2 tys. funtów na przygotowanie wizerunku kampanii: spotu reklamowego, projektu graficznego reklamy, strony internetowej. Na publikację reklam wyborczych w prasie polonijnej pieniędzy nie ma. Jak się dowiadujemy, Ambasada RP w Londynie na kampanię Idziemy na wybory przeznaczyła 10 tys. funtów. 5 tys. funtów dostało Zjednoczenie Polskie na druk ulotek i ich kolportaż. Kolejne 5 tys. funtów – jak informuje nas rzecznik Ambasady RP – przeznaczono na stworzenie strony internetowej, idziemynawybory.co.uk, opracowanie spotów reklamowych i materiałów informacyjnych, co powierzone zostało firmie SARA-Int Ltd. Strona internetowa, która funkcjonuje pod patronatem Ambasady RP w Londynie i powierzona została SARA-Int Ltd., jest zarejestrowana przez Macieja Wolejko z iCreate z siedzibą w Białymstoku (ul. Murarska 22). Strona zawiera regulamin, w którym czytamy: „Portal Internetowy IdziemyNaWybory.co.uk, udostępniany jest Użytkownikom przez ................, z siedzibą w .................. zarejestrowaną w Krajowym Rejestrze Sądowym – rejestrze przedsiębiorców prowadzonym przez ..............., zwaną dalej Usługodawcą”.
Dla wyjaśnienia dodajemy, iż wykropkowane miejsca w tekście regulaminu są rzeczywiście wykropkowane (czyli niewypełnione). Jeśli założymy na portalu swoje konto, na próżno będziemy szukać informacji o tym, kto, jak i na jakich zasadach przechowuje nasze dane osobowe, nawet jeśli jest to tylko adres emailowy. W świetle przepisów o ochronie danych osobowych jest to naruszenie prawa.
CIEŃ CISKA
Wróćmy jednak do funduszy przyznawanych przez Ministerstwo Spraw Zagranicznych na współpracę z Polonią i Polakami za Granicą. Zanim środki te zostały przekazane Ministerstwu Spraw Zagranicznych, ich rozdzielaniem zajmował się ponadpartyjny Senat RP. O skandalach nie było wtedy słychać. Gdy zajęli się nim urzędnicy MSZ, zaczęły się problemy.
Najgłośniejsza była sprawa wiceministra spraw zagranicznych Janusza Ciska, który musiał ustąpić z zajmowanego stanowiska (z powodów zdrowotnych – jak wyjaśnił szef MSZ) po serii artykułów w krajowym „Super Expresie” o nieprawidłowościach w przyznawaniu pieniędzy przez MSZ właśnie w roku 2013. 1,4 mln zł przyznano wtedy fundacji, z którą powiązani byli asystent i doradca ministra. Co więcej – wiceminister Cisek zasłynął też z tego, że zaakceptował przyznanie 800 tys. zł Fundacji Open Mind, która powstała zaledwie dwa dni przed ogłoszeniem konkursu ministerstwa. Fundacja zajmująca się sztuką i designem otrzymała od MSZ (niedysponującego ekspertami w tej dziedzinie) prawie milion złotych. Wcześniej projekt fundacji został odrzucony przez specjalistów z Ministerstwa Kultury.
Najwyższa Izba Kontroli stwierdziła – jak podaje PAP – że przyjęte przez Ministerstwo Spraw Zagranicznych regulacje prawne oraz ich realizacja nie w pełni zapewniły przejrzystość wyboru projektów, jawność postępowania i jednakowe traktowanie wszystkich przystępujących do konkursu podmiotów.
Przeniesienie środków z Senatu do MSZ miało zapewnić większą kontrolę ambasad i konsulatów nad wyborem i realizacją projektów. Tymczasem Senat od początku zarzucał tej decyzji upartyjnienie podziału środków na współpracę z Polonią.
Zwróciliśmy się więc z pytaniem do Ambasady RP w Londynie: – Czy projekt koszalińskiego stowarzyszenia APERTO finansowany przez MSZ w ramach realizacji konkursu Współpraca z Polonią i Polakami za granicą w 2014 r. (grupa. IV, pozycja 29; zatytułowany: Świadczenie poradnictwa prawnego i obywatelskiego w Londynie), któremu została przyznana kwota 250 tys. złotych, był opiniowany przez Ambasadę RP w Londynie?
Uzyskaliśmy odpowiedź: „Organizatorem konkursu jest Departament Współpracy z Polonią i Polakami za Granicą MSZ i placówka nie jest upoważniona do przekazywania informacji związanych z wewnętrznymi procedurami konkursu MSZ”.
Nasze pytanie rzecznik Ambasady RP w Londynie przekazał do Biura Rzecznika Prasowego MSZ. Do chwili oddania gazety do druku odpowiedzi nie uzyskaliśmy.
Na koniec jeszcze jedna informacja: prezes Stowarzyszenia APERTO, pani Anna Magryta-Urban, żona wiceprezesa/redaktora Marcina Urbana, jest aktywną działaczką koszalińskich struktur Platformy Obywatelskiej. Jesteśmy przekonani, że jest to czysty zbieg okoliczności.
|