Trzydniowe arteryjne święto było niezwykłe. Bo poprzedzone uciążliwą walką o zachowanie tego niezwykłego miejsca dla nas i przyszłych pokoleń. Dziękujemy
wszystkim, którzy odpowiedzieli na nasze zaproszenie. To Wasza obecność w tym pałacowym wnętrzu uczyniła 15. już ARTerię zdarzeniem wyjątkowym.

|
Nowe miejsce ARTerii otwiera nowe możliwości przez fakt usytuowania w samym centrum Londynu. Jest to też ważne miejsce na mapie polskiego Londynu, choć wielu osobom z młodszego pokolenia jeszcze nieznane. Takie wydarzenia jak ARTeria mogą sprawić, że większa liczba ludzi pozna to miejsce bądź przypomni sobie o nim. A jest to miejsce bardzo prestiżowe, które powinno umożliwić Polakom mieszkającym w Londynie realizowanie swoich aspiracji.
Tegoroczna ARTeria (14-16 listopada) rzeczywiście mnie zaskoczyła, bo byłem przyzwyczajony do trochę innej przestrzeni. Ta miała zdecydowanie szerszy wymiar, i nie tylko dlatego, że zaprezentowana była wystawa oraz koncerty, a nawet miniatura teatralna i spontaniczne czytanie po polsku i angielsku wierszy Anny Marii Mickiewicz.
Tytuł wystawy Is London a Bridge wyznaczył pewien kierunek myślenia, sprowokował czy zachęcił do refleksji. Bo musimy pamiętać, że wystawa nie jest jakimś przypadkowym powieszeniem obrazów na ścianie, ale okazją do powiedzenia czegoś ważnego. Obrazy mają przecież też intelektualny ładunek, jakąś treść i tytuł wystawy pozwolił tej treści w pewien sposób się ujawnić. Większość artystów sprostała oczekiwaniom organizatorów i odniosła się do narzuconego tematu, który wydaje się dosyć interesujący. Czy Londyn jest mostem?
Reakcje artystów ujawniły się nie tylko w samych pracach, ale również w wypowiedziach zamieszczonych przy wejściu na wystawę. Większość z nich – jak zauważyłem – zwracała uwagę na wielokulturowość tego miasta. To pytanie warto było zadać. Kiedy sam zastanawiam się nad tym, myślę, że Londyn jest mostem, ale trochę takim zwodzonym. Raz jest, raz go nie ma. Dla niektórych jest to most, a dla innych jedynie miejsce postoju, w którym czekają, aby ten most dla nich się otworzył. Dla innych jest to już miejsce osiedlenia i nie muszą przekraczać żadnych mostów. Są i tacy, którzy przekraczają go nieustannie w poszukiwaniu nowej drogi. Most jest zawsze jakąś obietnicą. A Londyn dla wielu Polaków jest szansą i wyzwaniem, czasami niebezpiecznym, ale dającym nadzieję.
Tytuł wystawy nie jest tylko wyzwaniem dla artysty, ale także dla odbiorcy, uczestnika. Wydaje mi się, że jest to bardzo dobry pomysł, by łączyć wystawy z innymi działaniami artystycznymi czy spotkaniami. Dzięki temu ARTeria staje się wielowymiarowa. Każdy może znaleźć coś dla siebie, a koncert pośród dzieł sztuki też w swoisty sposób zyskuje.
ARTeria zawsze jest zbiorem różnych ekspresji artystycznych i to ją wyróżnia.
WYDARZENIA W SKRÓCIE:
A Piacere Trio (Barbara Dziewięcka – skrzypce, Przemysław Dembski – fortepian, Anne Chauveau – wiolonczela) i gościnnie akordeonista Mariusz Miździoł dali brawurowy koncert własnych interpretacji utworów Astora Piazolli
Utwory z płyty, która na wiosnę ukaże się w wytwórni Polskiego Radia oraz z pierwszej, wydanej w Londynie zaśpiewała po polsku, angielsku i francusku Monika Lidke
Dominika Dwernicka, Tatiana Judycka i Sebastian Pałka w „Malinowym chruśniaku” wystąpili w miniaturze teatralnej przygotowanej w oparciu o poezję Bolesława Leśmiana przez studentki Goldsmiths College – Tatianę Judycką i Dominikę Dwernicką
KOMENTARZ:
Ognisko Polskie pokazywało się ostatnio na szpaltach „Nowego Czasu” z dużą regularnością. I tak zapewne będzie dalej, od teraz z jak najlepszych powodów. Nastąpiły dobre, radykalne zmiany – i w organizacji, i wyglądzie Ogniska. Restauracja jest sukcesem, a kulturalna działalność ruszyła z kopyta. Cieszy to bardzo wszystkich. Polska społeczność w Londynie potrzebowała takiego właśnie miejsca w sercu miasta, tuż obok wielkich kompleksów muzealnych, takich jak Victoria & Albert Museum, sali koncertowej Albert Hall, Serpentine Gallery i pobliskiego Hyde Park i Kensington Gardens.
Pierwszą wystawą londyńskich artystów we wskrzeszonym Ognisku była trzydniowa ARTeria. Ta flagowa impreza „Nowego Czasu” była już piętnastą z rzędu. Przepiękna sala na pierwszym piętrze była znakomitą oprawą dla prac o szerokim profilu stylistycznym, zgromadzonych pod kuratelą Marka Borysiewicza i przy aktywnej pomocy Marii Kalety. Całość wyglądała znakomicie. Ten temat poruszany jest dokładniej na innych stronach gazety, podzielę się więc z czytelnikami tylko jednym spostrzeżeniem, kierowanym pod adresem komitetu zarządzającego Ogniskiem. ARTeria powinna stać się regularnym, corocznym – o ile nie dwa razy w roku – partnerem Ogniska. Tego typu wydarzenia kulturalne są bez wątpienia najważniejsze, idąc w parze z wieczorami autorskimi, poezją, teatrem i muzyką. Ognisko nie może wpaść w pułapkę pogoni tylko za dochodem, wynajmując tę przestrzeń jedynie na przyjęcia, konferencje itp. Przeciwnie, kultura, w dodatku dobra, wymaga nakładu finansowego i świadomego patronatu. Miejmy nadzieję, że odrodzone Ognisko Polskie stanie się właśnie takim patronem sztuki, która bez światłego mecenatu umiera lub staje się komercją.
WOJCIECH A. SOBCZYŃSKI
Więcej:
www.arterianowyczas.com
|
|