Dziennikarze mediów głównego nurtu coraz częściej powołują się na źródła internetowe. Politycy, gwiazdy kina i estrady mają swoje strony, gdzie zamieszczają na bieżąco komentarze i informacje na różne tematy, nie tylko bezpośrednio dotyczące ich głównej profesji. Blogosfera staje się główną platformą wymiany informacji i opinii. Telewizja traci swoją magię, gazety po opuszczeniu drukarnii tracą aktualność. Internet przejmuje rolę głównego komunikatora, jak dotąd – niekontrolowanego. Ale im bardziej staje się wpływowy, tym bardziej wchodzi na celownik władzy, dla której kontrola środków przekazu – bez względu na system polityczny – była i jest głównym przywilejem.
W ostatnich tygodniach fenomenem internetowym stał się autorski program telewizyjny Mariusza Maxa Kolonko, doświadczonego dziennikarza, byłego korespondenta TVP w Stanach Zjednoczonych. Portal maxkolonko.com osiągnął milionową oglądalność, o co z wielkim trudem walczą największe stacje telewizyjne. Jego fenomen polega również na prostocie technicznej, żeby nie powiedzieć na chałupniczym przekazie obrazu. Zamiast kilku kamer studia telewizyjnego, przed dziennikarzem leży jedna kamera przekazująca siłą rzeczy statyczny obraz dziennikarza. Mówi z głowy, nie czyta ze strategicznie umieszczonych plansz, czym tworzy odczuwalną jakość. Nie jest to język mówiony, ale wyrafinowana relacja dziennikarska na wybrany temat i nawet jeśli myli fakty i daty, internauci nie mają do niego pretensji. Sukces odnosi narracja pozbawiona filtrów poprawności politycznej, które – jak się okazuje – są skuteczniejsze niż kiedyś wszechobecna cenzura prewencyjna w krajach komunistytcznych.
W przypadku jednoosobowego programu maxkolonko.com nie chodzi o zwykły sukces internetowego programu. W tym przypadku nie mówimy o wzrastającej oglądalności z tysiąca na kilka tysięcy. Oglądalność relacji Kolonki po zabójstwie brytyjskiego żołnierza przez islamistów w londyńskim Woolwich pobiła wszelkie rekordy. Statystyki odnotowały 1 mln 215 tys. wyświetleń, 11 tys. kciuków w górę, 273 kciuki w dół. Takiej oglądalności nie mają największe stacje telewizyjne. Fenomen ten potwierdzają również inne dane: kanał Max TV ma 150 tys. subskrybentów. To pięć razy więcej niż TVP, która ma ich ledwie 28 tys. Jednoosobowy show maxkolonko.com na YouTube przebija nawet cały kanał TVN, który śledzi 148,4 tys. osób.
Tytuł programu: Mówię jak jest to jednocześnie motto i cała filozofia redakcyjna. Przekazu nie wolno uzależniać od narzucanej poprawności politycznej, która jest najskuteczniejszą mutacją cenzury. Dzięki umiejętnej, prowadzonej od lat socjotechnice we współczesnych społeczeństwach udało się zrobić to, czego przy całym swoim zaangażowaniu nie osiągnęły systemy totalitarne. Przekaz jest atrakcyjny, masowy i zwalniający z myślenia. Zamiast myślenia proponuje się dobre towarzystwo celebrytów. Ciekawe, że jeszcze do niedawna większą popularnością cieszyły się parodie Kolonki w wykonaniu Macieja Stuhra, niż wyszydzany dziennikarz. Niewykluczone, że tym programom Kolonko zawdzięcza część swojego sukcesu.
Czy zjawiska takie świadczą o powolnym wyzwalaniu się spod męczących stereotypów myślenia narzucanych przez elity, które tego myślenia miały uczyć? Być może dochodzi już coraz częściej do nie dających się pogodzić kontrastów między rzeczywistością i narzucaną przez autorytety jej interpretacją…
Kolonko metodycznie odrzucił interpretację. Porwał miliony i na tyle zmienił układ na osi Kolonko-Stuhr, że to on teraz może parodiować znanego aktora. O poparciu dla swojej dziennikarskiej pracy nie musi już czytać jedynie w listach przysłanych na jego adres – świadczą o tym najlepiej wpisy na opiniotwórczych portalach. Wystarczyło przeczytać wpisy pod prześmiewczym artykułem na portalu „Gazety Wyborczej”. Na ponad 100 wpisów nie było ani jednego wrogiego, czy chociażby krytycznego, czego się nie spotyka w tej wyrazistej, polaryzującej opinie gazecie. Wszystkie wpisy, mniej lub bardziej agresywne, były tej treści: Jest gwiazdą, bo przypomniał, jak powinno wyglądać dziennikarstwo. Pokazuje dwie strony medalu i mówi wprost, nie wycina niewygodnych fragmentów reportarzy i nie wrzuca tematów na zamówienie władzy. Ludzie przypomnieli sobie jak wygląda przekaz jakościowy, bez wymuskanych prezenterów i pięknego studia, bo ważna jest treść, a nie towarzysz Lis czy Durczok lub Wojewódzki.
Są też wpisy z odrobiną humoru i ironii: Oho... Niewinnie zaczyna się atak liberalnego mainstreamu na Maxa :)
I wpisy poważne: Facet przypomina na czym polega dziennikarstwo. W czasach kukiełek-celebrytów z TVN24 czy „dziennikarzy” w stylu Tomasza Lisa, Kolonko przywraca wiarę w ten zawód. Niezależnie myślący, autentyczny, ładnie mówiący po polsku i do tego nieprzewidywalny i ciekawy. Tylko tak dalej trzymać!
Jeden z internautów, porównując komentarze Kolonki z zawartością „Gazety Wyborczej” zrobił takie zestawienie: Max Kolonko: wojna, islamiści, prawo do noszenia broni, polityka. GW: majtki Dody, „wstydliwa wpadka” jakiegoś rapera, artykuł na temat technologi pisany przez zatwardziałego h...manistę, „kronika kryminalna z Koziej Wólki”.
Gazeta streszcza program na temat morderstwa w Woolwich na pozór obiektywnie: „Kolonko mówi, jak jest z napaścią w londyńskim Woolwich. Skupia się na relacji wydarzeń przez telewizję. Porównuje wersje amerykańskiego CNN – gdzie zabójca cytujący Koran mówi: oko za oko, ząb za ząb – z relacją CNN International, gdzie zamiast słów mordercy, słyszymy dziennikarkę opowiadającą przebieg wydarzeń.”
Dlaczego? Czy na „obiektywny” przekaz wpłynęła dziennikarska wrażliwość, obrona mniejszości przed stereotypami, podwójne myślenie? Mówi Kolonko, bez znieczulenia: – Ten tutaj stoi z nożem ociekającym krwią ofiary i udziela wywiadu do kamery! Obok, co najbardziej zdumiewające dla mnie, przechodzi Murzynka, wchodzi w sam środek wszystkiego, jak gdyby nigdy nic! Tak, proszę państwa, wygląda inna kultura. Są kraje, dla których ociekające maczety i ścięte głowy to jest normalka. Europa się zmienia i przyjmuje rzesze imigrantów z innych kultur, którzy inaczej funkcjonują, i efekt tego jest taki, jak oglądamy. Ten żołnierz zamordowany na ulicach Londynu jest przykładem, że wojna z terrorem trwa.
Nad poprawnością polityczną bardziej czuwają dziennikarze niż politycy, ale na Wyspach Brytyjskich był przypadek, że to dziennikarze jako pierwsi złamali tabu oskarżając władze o zaniechania w przypadku przestępstw seksualnych na dziewczynkach popełnianych przez członków mniejszości etnicznej. Dzięki dziennikarzom „The Times” doszło w końcu do procesów Brytyjczyków wywodzących się z pakistańskiej mniejszości oskarżonych o zbiorowe gwałty na nieletnich Brytyjkach. Trudno sobie wyobrazić bardziej wybuchowy materiał.
Nadgorliwość poprawności politycznej dokonała w przestrzeni publicznej spustoszenia. Internauci próbują odzyskać utraconą miarę rzeczy: Sukces Maxa to zasługa „Wyborczej”, TVN-u, Polsatu i całej rzeszy „rzetelnego” dziennikarstwa. To dzięki waszej nieudolności i manipulacji faktami gość zdobywa zasłużoną popularność. Wali prosto z mostu, Murzyna nazwie Murzynem, nie będzie wymyślał nieeuropejskich rysów twarzy. Oby trafił do jak największej liczby odbiorców, bo tego co wyprawiają ogólnopolskie media przesiąknięte wypaczoną tolerancją i poprawnością polityczną nie da się nazwać dziennikarstwem.
Mariusz Kolonko nie jest jedynym dziennikarzem, który wyłamał się spod kontroli poprawności politycznej, podobnych audycji w inernecie jest coraz więcej i więcej, szczególnie młodych ludzi, którzy nie oglądają oficjalnej telewizji, nie słuchają radia i nie czytają poprawnej prasy. Demokracja wraca do swoich źródeł. Na jak długo?
|