AMM: – Prawdopodobnie zbieżność emigracyjnych losów powoduje ich mantryczny charakter, pokoleniową powtarzalność. Charakterystyczne zapamiętywanie inności otaczającego świata, nastawienie na ciągłe porównywanie tego, co tu i tam; przeżywanie rozstań, osamotnienia i nostalgii. Czytam nadesłane na konkurs prace i mam wrażenie, że czuję bicie serc pisarzy wracających w rodzinne strony, powitania i pożegnania osób bliskich, ogrom i przytłaczający szum lotnisk.
UCH: – No właśnie: „inność”, o której pani wspomina, to ciekawa kategoria. Przez tę – często jakże pielęgnowaną – inność emigranci pozostają tymi obcymi, przybyszami. Zostają na zawsze pozostawieni samym sobie, muszą zmagać się najpierw z nowym językiem, uczyć się go, uparcie wierząc, że nowe słowa znaczą, smakują, pachną i wyglądają tak samo. Potem muszą obłaskawiać tę inność, obcość, te oczy wpatrzone w nich, bo źle wypowiedziane słowo zdradza ich na każdym kroku, a może i ubranie, i sposób chodzenia… Nie wiem, jak to pani widzi, ale dla mnie emigracja to przede wszystkim rozstanie z językiem. Emigracja, migracja, wyjazd z kraju ojczystego – gdzie istnieje osmoza języka i przestrzeni, jak to kiedyś napisała Izabela Filipiak, polska pisarka, także z doświadczeniami emigrantki (Niebieska menażeria, 1997) – to porzucenie „niewidzialności” języka. Jest to doświadczenie trudne, wpychające nieraz w szpony melancholii. Bo też strata języka jest stratą wielką i dopóki nie nauczymy się nowego, skazani jesteśmy na bezradne milczenie lub bełkot. O tej właśnie stracie opowiadają teksty nadesłane na konkurs literacki ogłoszony przez Favorytę.
AMM: – Niewątpliwie emigracja to trudne doświadczenie. Opowiadania zawierają szereg ciekawych przemyśleń, refleksji burzących sielankową wizję emigracyjnego życia. O złożoności takiej egzystencji pisał już Witold Gombrowicz, jednak jego ujęcie tematu odnosiło się przede wszystkim do krytyki wspólnotowych, narodowych stereotypów. Australijscy pisarze kontestują żywot emigranta w wymiarze jednostkowym. Za przykład może posłużyć odnalezione w jednym z opowiadań takie oto spostrzeżenie: emigracja błędnie jest przez niektórych postrzegana jako stan patologiczny, kiedy tracimy coś własnego; przeciwnie, emigracja to ciężka praca nad sobą, budowanie.
UCH: – No właśnie – australijski konkurs i teksty o emigracji! To ciekawe: kilkadziesiąt tekstów traktuje o emigracji w najróżnorodniejszych formach: różne tutaj gatunki i style, perspektywy i tematy, różny ton, a jednak wszystkie te teksty mają w sobie jakieś jedno wspólne jądro. Tym jądrem jest prawdopodobnie uniwersalność doświadczenia (e)migracyjnego. Tak na marginesie dodam, że początkowe “e” opatruję nawiasem, bo dziś tak modnie odżegnywać się od emigracji i chwalić migrację, bo swoboda poruszania jest większa, brak skazania na obcy kraj ze względów politycznych (jak pisał choćby Jerzy Jarzębski w Pożegnaniu z emigracją na początku lat dziewięćdziesiątych ubiegłego wieku). Podejrzewam, że emigracja to doświadczenie głębsze i szersze, niż chcą tego polityczne czy historyczne definicje, ale także tytuły nadesłanych na Konkurs prac poświadczają moją tezę, że inicjalne „e” ma obecnie złe imię, stąd też Moje Migracje 2 raczej niż emigracje!
AMM: – Antologia, może pierwszy raz, w tak znaczącej reprezentacji przedstawia pisarzy średniego pokolenia, którzy opuścili Polskę w czasie stanu wojennego. Dotychczasowe opracowania literacko-pamiętnikarskie przekazywały doświadczenia i losy pokolenia II wojny światowej. W wielu przekazach wyraźna jest dramatyczna cezura roku 1981, która burzy porządek, zmusza do natychmiastowych decyzji, obraca bieg dróg życiowych; następuje przymusowe przestawienie drogowskazów. To bardzo ważna twórcza i życiowa metamorfoza. Widoczna staje się zmiana wypowiedzi literackiej, z płynnej, można rzec – dziewiętnastowiecznej polszczyzny wchodzimy w obszar mowy szybkiej, urywanej, pełnej krótkich zdań, równoważników, niedopowiedzeń. Współczesny literacki obraz nostalgii, tak charakterystyczny w twórczości emigracyjnej, nie przedstawia dzisiaj barwnych opisów przyrody, nie wkracza w erudycyjne dyskursy. To fragmentaryzacja i gubienie wątków, szybkie wyrażanie najgłębszych tęsknot, lęków i wrażeń, ukazywanie nagle przerwanych życiorysów. Styl utworów cechuje wyrywkowa sprawozdawczość, odarte z emocji nagromadzenie faktów i zdarzeń, które wyznaczają drogę dojścia do życiowej przestrzeni. Opowieści bywają humorystyczne, poetyckie, przywołują wciąż to samo pytanie – wracać do kraju czy nie? – jak w wierszu Ewy Nadolskiej Rozmowa:
– Już komuny dawno nie ma.
Słuchaj, Misiek, my wracamy.
– Racja, ruszyć by się trzeba,
Więc czemu się ociągamy?
– Tutaj nas nie rozumieją,
Bo mentalność inną mamy.
– Z dziwnych żartów się tu śmieją.
Więc po co na zwłokę gramy? (…)
UCH: I jeszcze jedno! Śledząc wszystkie teksty wysłane na konkurs, którego owocem jest książka Moja emigracja, ma się nieodparte wrażenie autentyczności zapisywanych doświadczeń (choć czasem zamaskowane są one na przykład trzecioosobową narracją). Tak, jakby utrata języka była doświadczeniem tak ważnym, być może traumatycznym, że opowiadanie o tym staje się życiopisaniem. Nawet jeśli mamy do czynienia z ironią, żartem… to jakaś autentyczna niepewność czy lęk się za nimi kryją.
AMM: – Tak, autentyczność, a do tego doskonale pasuje forma moralitetu, rozważań filozoficznych, które przyjmują rozmowy z przypadkowymi osobami. Bowiem, poza autentycznością tej lektury, jest jeszcze inna jej cecha – jest ona refleksją na tym, czym jest przypadkowość świata, to chyba najbardziej adekwatne określenie odzwierciedlające charakter tej literatury – literatury przypadku. Na przykład w opowiadaniu Franek Henryka Jurewicza pojawia się taka refleksja bohatera: (...) No właśnie, ile zależy od przypadku, a ile od rozumu?(…) W jakim stopniu świadomie możemy wpływać na przeznaczenie? Czym ci, co ocaleli od stalinowskich i hitlerowskich pogromów, odróżniali się od ofiar? Inteligencją czy sprytem, siłą charakteru czy pokorą, wiedzą czy intuicją?… Co stanowi o darze przetrwania, o umiejętnościach przystosowania się do trudnych warunków? Co daje człowiekowi przewagę nad innymi w chwilach krytycznych? Chciałbym o tym wiedzieć w momencie, kiedy emigrowaniem na drugi koniec świata zmieniam życiorys swój i całej rodziny (…).
UCH: – Wszystkie te teksty szkicują jakąś postać emigranta, obcokrajowca, obcego; takiego, jakim autorzy kiedyś byli (kiedy to właśnie wylądowali na „nowych brzegach”) lub takiego, którego wciąż w sobie noszą (najczęściej nostalgicznego, niepogodzonego ze stratą, jak w wierszu Powrót Maryli Rose, gdzie bohaterka uparcie wraca „do siebie”: wciąż Tam skąd jestem / Jestem). Nowością tych australijskich tekstów o emigracji jest niemal całkowity brak ckliwego patriotyzmu, brak banalności powtarzania sloganów o tęsknocie. Może to właściwość literatury ze słonecznej Australii?
AMM: – No właśnie, na pewno warto postawić pytanie: co świadczy o odrębności tych australijskich literackich tekstów? Można zaryzykować stwierdzenie, że stanowią ją opisy wielkiego, obcego, ujarzmionego – tylko częściowo – świata. Opowieści wypełnione lękiem przed kolorową rzeczywistością, bujną przyrodą i obyczajami. Powraca motyw odległości i wrażenie odcięcia od reszty świata. Obrazuje to pojawiające się w jednym z opowiadań określenie Australii: Dla niektórych to koniec świata, dla innych początek.
UCH: – Emigracja czasami jest początkiem niezwykłej przygody (w obcym kraju), czasami smutnym końcem bezpiecznego życia w ojczystym kraju. Wszystkie teksty o (e)migracjach chcą odważnie obłaskawić te trudne doświadczenia, nauczyć się ich i przekazać je jako wzbogacającą, choć prawie zawsze bolesną przygodę. Bowiem jest to przygoda, w którą wpisana jest strata, a ta zawsze boli…
AMM: Zakończę jednak optymistycznie: moja “australijska” lektura sprawiła, że oto przeniosłam się w czasie na literackie antypody, wróciłam bogatsza z walizką wrażeń. Pozostaną w mej pamięci. Jestem pewna, że pozostaną też w pamięci rodzin Autorów i staną się, z czasem, udokumentowaną legendą. Doceniam wysiłek Twórców i Wydawców. Życzę, życzymy, by książka odnalazła swe miejsce w świadomości polskiej społeczności emigracyjnej. I nie tylko.
Anna Maria Mickiewicz, poetka.
Urszula Chowaniec, krytyk literacki, wykłada język i kulturę polską w University College London.
|