Podobno, kiedy Marszałek Piłsudski usłyszał, że głową muru nie przebije, miał odpowiedzieć, że „przede wszystkim głową”. Proste, i przewrotne. Tę świętą w moim prywatnym dekalogu zasadę zastosowałem ostatnio w konfrontacji z inżynierem-hydraulikiem. Jaki on inżynier? – można zapytać, ale taki ma tytuł, i… bardzo specjalistyczną wiedzę. Był wysokiej (niskiego wzrostu) klasy specjalistą od pralki, ale nie od jej zamocowania w systemie tzw. fitted kitchen. Pralka miała być wysunięta, ale w żaden sposób nie poddawała się temu zabiegowi.

|
Zostałem wyrwany z błogiego wypoczynku. – Inżynier sobie nie radzi, potrzebna jest pomoc – słyszę. Zanim jednak dane mi było okazać swoje zdziwienie albo współczucie, inżyniera już nie było. Były za to nieodkręcone zewnętrzne śrubki utrzymujące pralkę w pozycji horyzontalnej i wertykalnej. Po ich zwolnieniu pralkę można było wysunąć. – Gdzie jest inżynier? – pytam. Okazało się, że poszedł zadzwonić do swojego superivisora z pytaniem co ma konkretnie robić w tej sytuacji. Już nie wrócił. Nie chcę nawet spekulować, jaka była konkluzja tej narady.
Jak to się dzieje, że nacja o niewątpliwie wyższym poziomie cywilizacyjnym (zamożności i zarządzania) nie potrafi sobie poradzić na poziomie elementarnym? Zatęskniłem za rodakiem. Ale rodakiem tutejszym. Moją tęsknotę doskonale ilustruje wpis internetowy po wpadce podczas meczu z Anglią: Zalało Stadion Narodowy, bo Polacy, którzy potrafiliby dach zamknąć, wyjechali do Londynu.
Zgroza, tym bardziej że ja inżynierem nie jestem, co najwyżej zaliczyłem kurs Adama Słodowego Zrób to sam. Młodszych czytelników informuję, że był taki autorski program telewizyjny, który miał poważne kłopoty, kiedy propagandyści (ówcześni PR-owcy) wymyślili towarzyszowi Gierkowi hasło: POMOŻECIE? Zrób to sam stało się zbyt opozycyjne.
A jednak drzemie w nas spory potencjał. Co zostało potwierdzone w trakcie spotkania w Londynie z Witoldem Gadowskim, autorem książki Wieża komunistów.
Książka-kryminał, niby fikcja, a jednak historia. Ponura i zastanawiająca. Jak to się stało, że gigantyczna operacja finansowa, polegająca na spieniężaniu majątku narodowego, dokonała się bez żadnego zgrzytu, wtedy kiedy codzienną praktyką było już monitorowanie, nawet przez banki, podejrzanych transakcji? Czy znowu Polak potrafił?
Bezkarność (trudno mi sobie wyobrazić, że Zachód nie wiedział o tych transakcjach) wyzwoliła swobodę posunięć. To wtedy zaczął w Polsce grasować „seryjny samobójca”. Spory ideologiczne przy tym scenariuszu bledną. Podziały lewica-prawica? Jakie to ma znaczenie, liczy się pieniądz, który daje władzę.
Mam jednak, może naiwną, nadzieję, że kryminalne źródła ustrojowe III RP ujrzą w końcu światło dzienne. A znaczącą rolę odegra w tym masowa w ostatnich latach emigracja Polaków. Po co było otwierać granice… Podróże kształcą. W społeczeństwie zamkniętym władzy nikt nie rozlicza, chociaż się ją wybiera. W społeczeństwie otwartym (pal licho inżyniera-hydraulika) jest trochę inaczej.
Do siego Roku 2013. Pechowa cyfra. Trzymajmy się.
Grzegorz Małkiewicz
|