Boris Johnson walczył o drugą kadencję burmistrza Londynu. Już sama decyzja ponownego kandydowania dała mu przewagę nad rywalem. Nie obiecywał w kampanii, że jest burmistrzem na jedną kadencję. To jego poprzednik obiecywał, co nie przeszkodziło mu startować w drugiej kadencji, którą wygrał, i w trzeciej, którą przegrał. Była to więc już czwarta próba Kena Livingstone’a ubiegania się o fotel burmistrza Londynu. Będę burmistrzem jednej kadencji – zapewniał. A potem? No cóż, nie chcę ale muszę, bo tak chcieli wyborcy. Nie na tym jednak koniec.

|
Kiedy Ken Livingstone zapowiadał zmniejszenie korków w centrum Londynu, nikt nie przypuszczał, że wprowadzi myto i dokona tym podziału miasta. Decyzję wprowadzenia płatnej strefy zaskarżyli mieszkańcy Kennington, w większości jego wyborcy. Przegrali ponad 100 tys. funtów, bo jak uznał sędzia, burmistrz nie nadużył swoich kompetencji, a prawo nie orzeka o wywiązywaniu się z obietnic wyborczych.
Livingstone zawsze był politykiem kontrowersyjnym. W czasach Margaret Thatcher, kiedy laburzyści zostali zmarginalizowani w życiu politycznym wywieszał na froncie siedziby Great London Council, niemal vis-à-vis parlamentu, hasła i statystyki antyrządowe. Ta konfrontacja doprowadziła do rozwiązania GLC, uważanego za gniazdo lewackich działaczy. Zwycięstwo Tony Blaira przyniosło reaktywację centralnej władzy Londynu. Ale New Labour nie chciała bliskich związków z radykałami typu Ken Livingstone. Ken poszedł na całość, wystąpił z partii i wygrał pierwszą kadencję jako kandydat niezależny. Wszystko świadczyło o tym, że reaktywacja centralnej władzy Londynu mogła być dopełniona tylko z Kenem w roli głównej. Po wygranych wyborach wrócił do partii i uwierzył w swoją siłę, i chyba w to, że burmistrzem Londynu może być tylko on.
Bez problemu wygrał drugą kadencję, chociaż wcześniej zapowiadał wycofanie się z ponownego kandydowania. Wbrew ustalonym kompetencjom władzy lokalnej i centralnej postanowił zaistnieć na międzynarodowej scenie politycznej podpisując umowy i podejmując zagranicznych przywódców w Town Hall. Najbliższym jego sojusznikiem okazał się lewicowy prezydent Wenezueli Hugo Chavez, który miał dostarczać ropę dla miejskiego transportu w Londynie. Radykalną zmianą, generującą spory dochód, było wprowadzenie Congestion Charge w centralnym Londynie. W drugiej kadencji burmistrz powiększył tę strefę o dzielnice zachodnie, z czego – zgodnie z zapowiedziami wyborczymi – zrezygnował Boris Johnson.
Jak przystało na prawdziwego lewicowca, w retoryce Kena zawsze występowali bogaci i biedni. Zabierać bogatym, dawać biednym wydawało się prostym przykazaniem tak długo, jak długo Livingstone żył z pensji urzędnika. Kiedy zaczął otrzymywać duże honoraria za publiczne wystąpienia, dokonał powszechnie stosowanego manewru w rozliczeniu finansowym – założył własną firmę, co poważnie zmniejszyło jego obciążenia podatkowe.
Boris Johnson, tak jak obiecywał, wprowadził do Town Hall nową jakość. Jedną z pierwszych decyzji było zamknięcie dwumiesięcznika promującego działalność City Hall za rządów Kena, którego wydawanie kosztowało ponad 2 mln funtów rocznie. Za zaoszczędzone pieniądze przeprowadził wielką akcję sadzenia drzew w zaniedbanych dzielnicach Londynu. Wbrew oczekiwaniom potwierdził, że to on potrafi być „trybunem ludowym”, o czym świadczy jego kalendarz spotkań z londyńczykami. W rywalizacji z poprzednikiem jest to wynik 549:86 na korzyść Johnsona. Największą reklamą ubiegającego się o nową kadencję burmistrza są wprowadzone przez niego na londyńskie ulice rowery – nazywane już powszechnie Boris Bikes. Kampanię wyborczą rozpoczął od rozliczenia swoich rządów w zestawieniu z obietnicami – ponad 90 proc. zrealizowanych. W nowym programie do najważniejszych punktów należy zamrożenie lokalnego podatku odprowadzanego do City Hall, wprowadzenie oszczędności w wysokości 3,5 mld funtów w budżecie władz miejskich, zwiększenie liczby policjantów na patrolach, poprawienie wizerunku głównych ulic w najbardziej zaniedbanych dzielnicach Londynu oraz usprawnienie miejskiego transportu.
Zwycięstwo Borisa jest jego indywidualnym sukcesem. Pomimo złych notowań torysów i przegranej w wyborach lokalnych poza stolicą, utrzymał swoją władzę i jednocześnie stał się nadzieją konserwatystów w wyborach powszechnych.
|