Należę do tej kategorii ludzi, którzy jak zgrzeszą, to próbują się wytłumaczyć. Niekoniecznie rozgrzeszyć, choć i tak bywa. Chcę wytłumaczyć, że takie a takie powody oddaliły z pola zasięgu coś, z czego się niewywiązałem. Chciałem, obiecywałem w dobrej wierze, ale nie wyszło. Wydawałoby się, że większość tak myśli. Okazuje się jednak, że doradcy premiera Tuska takiej zależności nie widzą.
|
Perspektywa samooceny premiera wydawała się gorsza od Golgoty. Lista porażek rządu jest tak długa, jak lista obietnic wyborczych. Symbolicznym przykładem może być powtórzenie sukcesu Irlandii, tymczasem Irlandia zbankrutowała, a Polska utrzymała w okresie największego kryzysu wzrost gospodarczy. Niewątpliwy sukces, tylko co komu rośnie? Ten wzrost jest dosyć niepokojący: ponad 4-procentowa inflacja, rosnąca stopa bezrobocia przekraczająca już 13 procent, zadłużenie zbliżające się do konstytucyjnych limitów, ratowanie budżetu państwa z kieszeni emerytów. To tylko w sferze gospodarki.
Nawet współczułem Donaldowi Tuskowi, że będzie musiał przed wyborcami tłumaczyć się z baraku osiągnięć. Myślałem, że nie ma wyjścia, że to zbyt odpowiedzialna funkcja, żeby w zbliżających się wyborach pominąć okres swoich rządów. Naiwność myślenia politycznego zwykłych zjadaczy chleba. Może też Tusk do nich należy? Ale nie jego doradcy. Zwolnili Tuska z odpowiedzialności, a on na to przystał.
Niewiele zrobił, ale jest miły i komunikatywny (w przeciwieństwie do…). – Największym naszym atutem jest premier – powtarzają politycy Platformy. Tusk niewątpliwie w ciągu ostatnich czterech lat wyrobił się medialnie i potrafi zręcznie narzucić wyborcom temat zastępczy wtedy, kiedy pojawiają się problemy.
Politolodzy swoje, a media swoje. Kto z wyborców będzie zajmował się na przykład meandrami polityki zagranicznej? Wystarczy przekaz, że z sąsiadami należy żyć w zgodzie. Niedawno usłyszałem, że taki postulat głosił również Jerzy Giedroyc. Rzeczywiście głosił, ale nie na temat Rosji tylko Ukrainy, Litwy i Białorusi. Mówił o konieczności stworzenia silnego bloku państw Europy Środkowej w celu przeciwstawienia się ekspansywności Rosji. Taka drobna różnica, ale to nieważne, ważne wesprzeć się wybitnym autorytetem.
Podobne nieporozumienia pokazują zbędność dyskusji merytorycznej i braku odpowiedzialności rządzących. Nawet prezydent Kwaśniewski, z innej w końcu opcji politycznej, dostrzegał wagę naszego partnerstwa z Ukrainą a nie z Rosją, z którą jego formacja związana była przecież dogmatycznie.
Czy w tej sytuacji doradcy premiera mogą opracować inną strategię wyborczą? PO cieszy się poparciem około 40 procent obywateli, co znaczy, że obywatelom nie przeszkadza inflacja, bezrobocie, zadłużenie, kłopoty z koleją, autostradami. Bez nas może być tylko gorzej – zdaje się mówić partia rządząca. I wyborcy w to uwierzyli. Mają w końcu partię władzy, czego do tej pory żadna partia nie osiągnęła.
Tę emanującą magię władzy dostrzegli też politycy innych ugrupowań i doszli do wniosku, że jednak bardziej im po drodze z partią władzy, zostawiając swoje poglądy i przekonania, jeśli w ogóle je mieli, na boku. Zostawiają też swoich kolegów na lodzie. Z premedytacją i pogardą dla słabszych, którzy uwierzyli, że Polska jest najważniejsza. Okazało się, że nie jest, o czym zdecydował brak zainteresowania wyborców. Skuteczny polityk nie upiera się przy swoim błędnym rozpoznaniu rzeczywistości i dzięki temu zachowuje siły witalne. A tak naprawdę nie chodziło przecież o Polskę, tylko o panią Kluzik, nawet brzmi lepiej : Joanna jest najważniejsza.
|