Zarząd PMA. Od lewej: dr Lidia Siemaszkiewicz, dr Jan Kłosok, dr Stefan Rakowicz, Jerzy Naks (skarbnik) i dr Iwona Szyszko
Inżynierowie zrzeszeni w Stowarzyszeniu Techników Polskich stale ubolewają, że nowo przybyli absolwenci krajowych uczelni technicznych podejmują zajęcia nieadekwatne do poziomu wykształcenia. STP, które w minionym roku obchodziło 70-lecie działalności, stara się zaradzić temu zjawisku. Organizuje szkolenia, kursy, a członkowie Stowarzyszenia pomagają w zawodowym starcie mniej doświadczonym na Wyspach kolegom. Już za trzy lata na 70. „urodziny” będzie zapraszał Związek Lekarzy Polskich na Obczyźnie (Polish Medical Association). To równie zasłużona emigracyjna organizacja zawodowa z bogatą historią. Dziś licząca ponad 150. członków, aktywna i ciesząca się dużym preztiżem, choć znana głównie w środowisku medycznym. Jak zapewnia prezes dr Stefan Rakowicz, oferta związku adresowana jest do lekarzy, stomatologów oraz farmaceutów, zarówno wykształconych w Wielkiej Brytanii jak i Polsce. Także do studentów oraz osób, które zakończyły już czynną działalność zawodową. Zdaniem doktora Rakowicza, dzięki Polish Medical Association, koledzy z Polski łatwiej mogą wejść w brytyjski system medyczny.
Licznie przyjeżdżający z kraju lekarze zazwyczaj nie pracują poniżej kwalifikacji. Trudno byłoby spotkać w Londynie posiadacza dyplomu Akademii Medycznej w roli pomocnika murarza, albo barmana w pubie. Powstało natomiast wiele polskich przychodni i gabinetów specjalistycznych. Z pewnością przynajmniej część spośród przybyłych planuje karierę w brytyjskiej publicznej służbie zdrowia, a może nawet oddanie się pracy naukowej. Tu wiedza, doświadczenie oraz szerokie kontakty członków PMA wydają się być nieocenione. – Trudno zaprzeczyć, że jako urodzeni na Wyspach lub mieszkający tu od wielu lat znamy nieco lepiej język angielski, szczególnie w zakresie fachowej terminologii. Chętnie udzielimy wsparcia kolegom podejmującym kursy albo zdającym egzaminy. Niedawno pomagaliśmy właśnie lekarce, która przystępowała do egzaminu zawodowego. Dziś ma atrakcyjne stanowisko w jednym z londyńskich szpitali – tłumaczy Stefan Rakowicz
Wybitni i utytułowani
Związek ma swoją siedzibę w gmachu Instytutu Polskiego i Muzeum im. Generała Sikorskiego przy 20 Princess Gate. Tu raz na kwartał odbywają się spotkania, połączone z wykładami naukowymi. O swoich pracach badawczych, działalności akademickiej, nowych metodach terapeutycznych i osiągnięciach zawodowych mówią lekarze zrzeszeni w Związku i zapraszani goście. Wśród prelegentów był kwiat polskich naukowców w Wielkiej Brytanii, z Sir Leszkiem Borysiewiczem na czele. Wicerektor Cambridge University i dyrektor Medical Research Council zasłynął jako odkrywca szczepionki przeciw wirusowi wywołującemu raka szyjki macicy. Sukces medyczny doceniła królowa Elżbieta II, honorując Polaka tytułem szlacheckim. Sir Borysiewicz nie jest zresztą jedynym polskim lekarzem w Wielkiej Brytanii posiadającym godność szlachecką. Reumatolog, dr Halina Fitz-Clarence, to po mężu Hrabina Munster.
Trudno znaleźć w Anglii akademicki szpital, w którym nie byłoby lekarzy polskiego pochodzenia zajmujących eksponowane stanowiska. O naukowo-badawczych osiągnięciach naszych rodaków piszą często branżowe wydawnictwa. Społeczności polskiej są jednak zazwyczaj mniej znani, chyba że komuś zdarzy się zostać ich pacjentem. – To bardzo zajęci ludzie. Nie wiodą życia celebrytów. Czasem trudno im znaleźć czas, żeby przyjechać na nasze kwartalne spotkanie – dodaje dr Rakowicz.
W „polskim Londynie” popularna jest niewątpliwie dr Bożena Laskiewicz, przewodnicząca Medical Aid for Poland Fund – fundacji organizującej pomoc medyczną dla szpitali w kraju. Nazwisko dr. Andrzeja Meeson-Kielanowskiego pojawia się w mediach, gdy mowa jest o Zakonie Kawalerów Maltańskich, którego jest członkiem oraz przy tematach związanych z polskim dziedzictwem narodowym w Wielkiej Brytanii – doktor piastuje funkcję wiceprezesa Polish Heritage Society.
Otwarci, towarzyscy, pomocni
Polish Medical Association, co podkreślają zrzeszeni, ma również za zadanie podtrzymywanie i rozwijanie życia towarzyskiego polskiego środowiska medycznego, a także prowadzi działalność społeczną i charytatywną. To wszystko jednocześnie udało się zrealizować ostatnio w Ambasadzie RP w Londynie podczas koncertu na rzecz Ośrodka Rehabilitacyjno-Edukacyjnego w Sandomierzu, zdewastowanego przez zeszłoroczną powódź. Na widowni zasiadły, m.in. pani ambasador Barbara Tuge-Erecińska i księżna Renata Sapieha, a większość gości stanowili właśnie polscy lekarze z rodzinami. Wśród nich zaś znalazła się dr Zofia Nowiak, absolwentka słynnego Polskiego Wydziału Lekarskiego przy Uniwersytecie w Edynburgu istniejącego w latach 1941-1949.
O sytuacji i potrzebach odbudowywanego teraz Ośrodka Caritasu mówiła dr Bożena Laskiewicz. Pojechała do Sandomierza niedługo po ustąpieniu wody i na własne oczy widziała rozmiar zniszczeń.
Gwiazdą tego wieczoru był znakomity skrzypek Michał Ćwiżewicz, któremu towarzyszył pianista John Paul Ekins. Ponadplanowe bisy wystawiły artystom najlepszą recenzję.
Po uczcie muzycznej, nieco strawy dla ciała, lampka wina i okazja, żeby zamienić kilka słów. Miło znaleźć się wśród ludzi, którzy nie mają nawyku narzekania. W zdecydowanej większości nie mają też powodów. W rozmowach podkreślają dobrą sytuację zawodową polskich lekarzy w Wielkiej Brytanii. Dodają zarazem, że to nie przychodzi samo. Na swój sukces pracowali latami. Szczególnie dużo wysiłku musiały włożyć osoby, które ukończyły studia w Polsce. Wejście w brytyjski system opieki zdrowotnej, a przede wszystkim spełnienie licznych wymogów odnośnie kwalifikacji pochłaniało wiele czasu i trudu. – Dzięki naszemu Związkowi, koledzy lekarze przyjeżdżający obecnie z kraju nie muszą już „wyważać otwartych drzwi”. Ci, którzy przebyli tę drogę wcześniej, pomogą ominąć liczne przeszkody i wyboje – zachęca prezes Rakowicz.
Strona internetowa Związku Lekarzy Polskich na Obczyźnie: www.polishmedicalassociation.co.uk. Tam również informacje na temat przynależności do tej organizacji.
Tekst i zdjęcia: Robert Małolepszy
|